Przedmowa
Tuż po trzecim rozbiorze Polski znaleźli się ludzie, którzy nie poddali się tępej rezygnacji i zwracali baczną uwagę na zachodzące wydarzenia w Europie, by w odpowiedniej chwili czynnie wystąpić i upomnieć się o prawa dla rozgrabionej ojczyzny.Hasła rewolucji francuskiej: „śmierć tyranii” oraz „wolność, równość, braterstwo” – musiały Polakom trafić podówczas do przekonania i do serca. Toteż wielu oficerów kościuszkowskich będących na obczyźnie weszło w porozumienie z rewolucyjnym rządem francuskim i wstąpiło do służby w armii francuskiej i włoskiej, by wspólnie walczyć z tyranami naszego narodu i z pomocą Francji przywrócić Polsce niepodległość. Na specjalnych warunkach powstały we Włoszech (w nowopowstałej Republice Lombardzkiej) sławne legiony polskie, na których czele stanęli Dąbrowski, Zajączek i Kniaziewicz..
Legionowe formacje polskie za granicą szybko rosły w siłę i wkrótce okryły się sławą. Gdy początkowo spieszyła do nich sama szlachta, w ciągu wojen z Austrią i Prusami tłumnie garnęli się do nich dezerterzy i jeńcy z galicyjskich i wielkopolskich pułków oraz młodzież włościańska i mieszczańska.
Okres napoleoński, a szczególnie prowadzone zwycięskie wojny z armiami państw zaborczych rodziły nadzieje Polaków na odrodzenie państwa. Namiastką było utworzenie przez Napoleona z części drugiego i trzeciego zaboru pruskiego, postanowieniem pokojowego traktatu zawartego w 1807 r. w Tylży – Księstwa Warszawskiego.
To małe państewko polskie było najdalej wysuniętą na wschód placówką polityczną i strategiczną Napoleona, „wskutek jego położenia w ówczesnych warunkach i rozmiarach było niekorzystne, szczególnie po wycofaniu się wojsk francuskich, zostało pozostawione własnym siłom i woli sąsiadom, niedawno rozbiorcom Polski, którzy tylko czekali na sposobność uderzenia i zniszczenia tego politycznego płodu, jakim było Księstwo Warszawskie”. Inicjatywa w tym względzie wyszła od Austrii.
Austria niepomna tylu klęsk, jakich doznała od oręża francuskiego w dniu 14 kwietnia 1809 r. na czele ok. 35-tysięcznej armii pod dowództwem arcyksięcia Ferdynanda d’Este Habsburga najechała na Księstwo Warszawskie. Tak zapoczątkowana została 3-miesięczna kampania zakończona 14 czerwca 1809 roku. Z militarnego punktu widzenia bitwa pod Raszynem (19 kwietnia 1809 r.) zakończyła się zmaganiami w rejonie Sandomierza (12-16 czerwca), szczególnie w widłach Wisły i Sanu pomiędzy Gorzycami a Wrzawami.
Benedykt Budziło
Rozdział I
Bitwa pod Wrzawami – Gorzycami
stoczona 12 czerwca 1809 r.
Wojna obronna Księstwa Warszawskiego w 1809 r. była z pewnością jedyną w okresie zaborów zwycięską kampanią, prowadzoną własnymi siłami i pod własnym dowództwem. Stanowiła istotny przełom w dziejach oręża polskiego i miała znaczne następstwa polityczne. Po raz pierwszy od czasów panowania Jana Sobieskiego na czele armii polskiej stanęło dowództwo „o świetnej myśli strategicznej, obdarzone wspaniałą inicjatywą i odwagą”.
Trzymiesięczna kampania rozpoczęła się 14 kwietnia 1809 r. przekroczeniem granicy Księstwa i z militarnego punktu widzenia nierozstrzygniętą bitwą pod Raszynem, a kończyła się zmaganiami w rejonie Sandomierza. „Można więc rzec, że Raszyn był pierwszą a Wrzawy ostatnią batalią, w której dowodził i brał osobiście udział wódz naczelny armii polskiej, ks. Józef Poniatowski. Występują też między nimi pewne podobieństwa: zbliżone warunki terenowe, zastosowanie ruchomej i głęboko urzutowanej obrony oraz brawura Poniatowskiego prowadzącego kontrataki w krytycznych sytuacjach”.
Po bitwie raszyńskiej Poniatowski przerzucił swoje wojska na prawy brzeg Wisły i krytykowany przez wielu za opuszczenie Warszawy, której przy posiadanych siłach nie byłby w stanie utrzymać, skierował swe wojska na teren Galicji. Przekroczywszy granicę w Wiązowni wydał dla mieszkańców odezwę zachęcającą współbraci do podjęcia wielkiego dzieła – „wskrzeszenia wspólnej ojczyzny”. Pod znaki narodowe stawały w jednym szeregu tłumy szlachty, mieszczan i włościan. Książe Józef nie natrafiając na większy opór załóg austriackich wkraczał coraz dalej w obszar Galicji, wyzwalając kolejne tereny.
Ludność Galicji z entuzjazmem witała od dawna nie widziane „orły polskie”, a wkraczanie oddziałów do poszczególnych miejscowości oznajmiały dzwony kościelne i zbiorowe śpiewy ludności.
„W dniu 14 maja 1809 roku wojsko polskie dotarło do Lublina i tu naczelny wódz wydał dalsze rozkazy, kierując do wyzwolenia Sandomierza generałów: Michała Sokolnickiego i Aleksego Różnieckiego. Sam zaś 19 maja dociera do Ulanowa nad Sanem. W nocy z 18/19 maja brygada Sokolnickiego, po zaciekłych walkach, zmusiła załogę austriacką w Sandomierzu do kapitulacji, zdobywając twierdzę i punkt przeprawy na Wiśle”.
20 maja 1809 r. kapitulowała silna twierdza Zamość z bogatymi zapasami wojennymi. Armia polska stanęła u szczytu powodzenia i wydawało się, że wojna zakończy się za kilka tygodni opanowaniem całości ziem polskich zagarniętych przez Austriaków.
To pasmo sukcesów wojsk Księstwa zaniepokoiło dwór wiedeński. Cesarz Franciszek podjął natychmiastowe działania w zakresie umocnienia Galicji. Arcyksiążę Ferdynand skierował część swych wojsk spod Częstochowy do Krakowa, a resztę pod dowództwem gen. Schaurotha na pomoc dla odzyskania twierdzy w Sandomierzu. Książę Józef spodziewając się, że będzie zmuszony stoczyć pod Sandomierzem rozstrzygającą bitwę, skupił głównie siły między Wisłą a Sanem. Kwaterę przeniósł z Ulanowa do Trześni, gdyż w nadchodzącym starciu wojsku polskiemu potrzebny był dogodny punkt obronny położony nad Wisłą, dający podstawy do działań po obydwu jej brzegach. Tutaj wydał Horodyńskiemu instrukcję ogólną mającą ustalić kompetencje intendentury i określić prawa ludności.
W dniu 2 czerwca 1809 r. ks. Józef Poniatowski wydał rozkaz dzienny, w którym ustanowił Tymczasowy Centralny Rząd Wojskowy pod protektoratem Napoleona. Rząd ustanowiony przez naczelnego wodza był tylko od niego zależny i jemu bezpośrednio podległy. Książę Józef musiał działać bardzo ostrożnie w Galicji i liczyć się z potężnym sąsiadem wschodnim, którego 40-tysięczna armia, wbrew przyjętym zobowiązaniom cara w Erfurcie, stała na granicy przyglądając się zmaganiom polsko-austriackim.
Książę Józef, podejmując ostateczną decyzję o przygotowaniu Sandomierza do obrony przeniósł jedną z dywizji z terenu Rozwadowa do Trześni, a 27 maja polecił gen. Różnieckiemu powrócić spod Lwowa pod Sandomierz.
Fot. Dworek w Trześni, w którym przebywał w 1809 r. naczelny wódz ks. Józef Poniatowski. Tu 2 czerwca 1809 r. wydał rozkaz dzienny, w którym ustanowił Centralny Rząd Wojskowy pod patronatem Napoleona.
Pod Sandomierz przybyły również oddziały wojskowe generałów: Zajączka i Dąbrowskiego.
Wojska austriackie pod dowództwem gen. Schauratha, po nieudanej próbie zdobycia Sandomierza wycofały się w rejon Staszowa, pozostawiając jedynie na obserwacji 2 szwadrony jazdy. W takiej sytuacji generał Sokolnicki zaproponował naczelnemu wodzowi opuszczenie głównej pozycji w Trześni i przejście na lewy brzeg Wisły celem zaatakowania wojsk austriackich. Poniatowski jednak, obawiając się przybycia głównych sił księcia Ferdynanda, postanowił znaczne siły polskie pozostawić w widłach Wisły i Sanu. Będąc pewny wsparcia oddziałów rosyjskich, które dotarły w okolice Ulanowa, zapoczątkował działania zaczepne, aby odblokować Sandomierz, zatrzymać przeciwnika i wspólnym uderzeniem zmusić go do odwrotu na Kraków. Takie porozumienie pod naciskiem Napoleona i ambasadora Francji w Petersburgu gwarantował car wydając rozkaz korpusowi wojsk rosyjskich dowodzonych przez Galicyna stacjonującego wówczas w Lublinie. Nie wiedziano wtedy, że nadzwyczajny wysłannik wiedeńskiego dworu, omijając Warszawę, udał się potajemnie na dwór w Petersburgu i tu uzyskał zapewnienie, że car „będzie odkładał, jak tylko zdoła najdłużej, wystąpienie swych wojsk, że będą one unikać wszelkiego działania przeciwko wojskom austriackim, dowódcy rosyjscy otrzymają w tym celu instrukcje, które odmienić będzie mógł tylko własnoręczny podpis cara. Wreszcie, że car nie tylko nie poprze ruchów powstańczych w Galicji, ale postara się je poskromić w myśl wojennych zobowiązań mocarstw rozbiorowych z 1797 roku”.
Poniatowski zbyt wolno koncentrował swą armię w widłach Wisły i Sanu, gdyż ciągle liczył na pomoc wojsk rosyjskich i dopiero wówczas zamierzał stoczyć generalną bitwę z wojskami austriackimi. Zajęcie pozycji pod Wrzawami ze względu na charakterystyczne ukształtowanie terenu miało rację przy uzyskaniu pomocy rosyjskiej, natomiast niezbyt fortunne do walki w osamotnieniu, o czym niedługo miał się przekonać.
Na kwaterę główną obrał sobie dworek w Pniowie po prawej stronie Sanu. Licząc jak wspomniano, nadal na pomoc wojsk rosyjskich. Dla ułatwienia im przeprawy do Wrzaw, nakazał wybudować most na Sanie w miejscowości Czekaj. Most ten wykonali włościanie Wrzaw 11 czerwca 1809 r. pod nadzorem dziedzica barona Józefa Horocha. Po jego oddaniu część wojsk polskich obsadziła wzniesienie pniowskie, natomiast reszta pod dowództwem naczelnego wodza zajęła Wrzawy i przyległe wioski: Czekaj Wrzawski, Dąbrowę Wrzawską, Kawęczyn, Pasternik, Sadowic, Łapiszów, Goczałkowice, Glinik, Strachocin, Gorzyce i Skowierzyn.
Obszar, gdzie oddziały polskie przygotowywały się do walki, przecinały rowy i kanały osuszające bagna, występowały starorzecza Sanu. Wzdłuż kanałów i rowów melioracyjnych usypane były groble celem powstrzymywania częstych mniejszych wylewów okolicznych rzek: Wisły, Sanu i Łęgu.
Teren ten przypominał w znacznym stopniu pole bitwy pod Raszynem i nadawał się doskonale do stoczenia bitwy obronnej. Stosownie do warunków terenowych oddziały polskie uformowały się w następującym szyku: „Na prawym skrzydle między Dąbrową Wrzawską a prawym brzegiem Wisły zajęły: 3 kompanie I pułku piechoty, dowodzone przez płk. Kazimierza Małachowskiego oraz połowa kompanii ósmego pułk piechoty wsparta 2 armatami artylerii konnej kapitana R. Sołtyka. Całością dowodził tutaj ppłk. Obertyński. Polacy zajęli stanowiska wzdłuż grobli. Pozycję tę dodatkowo osłaniało dawne łożysko Sanu, wyschnięte, lecz głębokie i trudne do pokonania przez kawalerię.
Część kompanii 1 pułku piechoty obsadziła Wrzawy, a pozostałe ukryły się w lesie, w pobliżu brodu na Sanie. Centrum polskiego ugrupowania zajęło pozycję pod wsią Pęczek. Stanowiły go pięć kompanii 1 pułku i cztery pułku piechoty z jednym działem. W odwodzie stanęły trzy kompanie 2 pułku piechoty z czterema armatami. Na lewym skrzydle znajdowały się cztery kompanie 2 pułku piechoty płk. Stanisława Potockiego, łącznie z 2 działami. Osłaniały one teren wschodni od Sadowia do Strachocina, opierając się lewym bokiem o San, natomiast front tego skrzydła stanowił odwód złożony z czterech kompanii z 1 i 8 pułku piechoty pod dowództwem płk. Piotrowskiego”.
Główne siły polskie zajęły pozycję nad Sanem w rejonie mostu pod Czekajem. Składały się one z pięciu kompanii 1 i 2 pułku piechoty i dwóch pułków ułanów dowodzonych przez płk. Tadeusza Tyszkiewicza. Piątym pułkiem strzelców konnych dowodził płk. Kazimierz Turno. Pierwszym szwadronem z 3 pułku ułanów wraz z dwoma armatami dowodził generał Aleksander Różniecki. Wojska te znajdowały się w straży przedniej w rejonie Gorzyc, gdzie na wypadek ataku wojsk austriackich, podobnie jak pod Raszynem, miały się cofnąć za linię obrony i wzmocnić główny odwód w pobliżu mostu na Czekaju. Dyslokację wojsk przedstawia „Plan Bitwy pod Wrzawami stoczonej 12 czerwca 1809 roku”.
Ogółem siły polskie biorące udział w bitwie pomiędzy Gorzycami a Wrzawami zwanej „bitwą wrzawską” liczyły około 4 tysięcy żołnierza, natomiast siły austriackie około 12 tysięcy.
Plan bitwy pod Wrzawami – 12.06.1809 r. (źródło: M. Paterek, Kampania wojenna księcia Józefa…, Pamiętnik Sandomierski, t. II, Kraków 1995)
12 czerwca 1809 r. w godzinach rannych książę Józef dokonał inspekcji wszystkich pozycji wojsk, a następnie przyjęty został przez właściciela Wrzaw barona Józefa Horocha w pałacu dworskim mieszczącym się w Dąbrowie Wrzawskiej. Około godziny 12 w południe od strony Gorzyc z „Góry Plebańskiej” rozległ się grzmot armat zapoczątkowując przejście do ataku i bitwę. Naczelny wódz podejrzewał upozorowanie działań wojennych ze strony austriackiej sądząc, że głównym zamiarem wroga było przekroczenie Sanu na wysokości Żabna i odcięcie wojska polskiego od rosyjskiego korpusu posiłkowego. O godzinie 14 Austriacy zaatakowali kawalerię polską gen. Różnieckiego, która po krótki oporze wycofała się z Gorzyc, na główne pozycje w centrum ugrupowania polskiego pod Pączkiem. Z kolei książę Józef osłabiając pozycje wojska na terenie Wrzaw odciągał jazdę i dwie armaty na tereny Skowierzyna, aby w ten sposób utrudnić ewentualnie sforsowanie Sanu przez Austriaków w tym miejscu. Równocześnie skierował swego ordynansa do gen. Suworowa z powiadomieniem, że bitwa się rozpoczęła i prosi o pomoc. Suworow odpowiedział, że właśnie rozpoczął budowę mostu pod Skowierzynem i dopóki nie będzie gotowy, nie będzie mógł przyjść z pomocą. Był to niezręczny wybieg potwierdzający tajne porozumienia. Most pod Skowierzynem nie był konieczny, gdyż takowy nowo zbudowany stał w odległości 3 km między Czekajem Pniowskim a Wrzawami.
„Na atak armatni kierowany przez wojska austriackie z terenu Gorzyc odpowiedziały natychmiast armaty Małachowskiego i bitwa się rozpoczęła. Korpus austriacki rozwinąwszy swe szyki bojowe na wzgórzu gorzyckim, przeszedł do gwałtownego ataku na groblę bronioną przez wojska Małachowskiego. Zdawało się, że dla tak małej grupy wojska wybiła już ostatnia godzina, zwłaszcza, że cała polska jazda stała o kilometr stąd. Główne zaś siły musiałyby pod ogniem nieprzyjacielskim przeprawić się przez San z okolic Pniowa. W pierwszej kolejności główny szturm ruszył na pozycje polskie na grobli pod wsią Pączek”.
Był to najważniejszy punkt obrony polskiej. Utrata tego miejsca zagrażała przeprawie przez San pod Czekajem, tak wojska na wypadek wycofywania się lub przyjścia z pomocą tam stacjonującemu. Walkę ogniową rozpoczęła piechota austriacka, za którą posuwały się główne siły ugrupowane w kolumny. Dotarły one do wsi Pączek i ruszyły do ataku na bagnety. Walka była zacięta, lecz Austriakom nie udało się przejść grobli. Kontratak polskich sił odwodowych w tym miejscu powstrzymał natarcie przeciwnika, a wsparty przez dwie kompanie 2 pułku piechoty zmusiły go do odwrotu do Gorzyc, który przerodził się w ucieczkę. Część sił austriackich ścigana przez Polaków cofnęła się w stronę Dąbrowy Wrzawskiej.
Na pomoc Austriacy skierowali pułk kirasjerów, który starł się z polską piechotą. Ponownie rozgorzała krwawa walka. Polacy, mimo znacznych strat, zdołali utrzymać pozycje i zmusić wrogie wojska do ustąpienia. Na polu walki zginęło ponad 200 woltyżerów z pułku Małachowskiego, bohaterską śmierć poniósł kapitan Siemiąnkowski. Arcyksiążę Ferdynand widząc, że trudno będzie mu przełamać dzielnie walczących w obronie Polaków, cofnął swe wojsko i ustawiwszy 12 armat na „Górze Plebańskiej od godziny 6-tej wieczorem do późnej nocy kierował pociski artyleryjskie w obręb wałów osłaniających wojsko oraz na zabudowania gospodarcze we Wrzawach.
Plan de la Defence de la position de Gorzyce par les troupes de l’Armeé Polonoise le 12 Juin 1809. Rysował F. Nieznański, 1816.
„Szczęściem było dla wojska i mieszkańców, iż zapalniki były źle zaprawione i z tego tytułu wojsko i ludność niewiele ucierpiała”.
W zasadzie zapadająca noc zastała obie armie na pozycjach poprzednio zajmowanych. Polacy, chociaż słabsi liczebnie, zdołali powstrzymać wszystkie ataki przeciwnika i nie ustąpili z pola bitwy. W dniu następnym nadal znajdowali się na swych pozycjach i byli gotowi do dalszej obrony. Jednak 14 czerwca Poniatowski wycofał swoje oddziały na prawy brzeg Sanu do Pniowa i Antoniowa, niszcząc za sobą most na Czekaju. Nie wiedząc o tajnych porozumieniach między Rosją a Austrią, nadal zabiegał u naczelnego wodza wojsk rosyjskich Galicyna o pomoc wojskową, bez której nie był w stanie pokonać bardziej liczebnych wojsk austriackich. Wszystkie zabiegi okazały się daremne a pozostawiony własnym siłom w obronie Sandomierza gen. Sokolnicki po bohaterskiej obronie w dniu 18 czerwca poddał Sandomierz uzyskawszy najzaszczytniejsze warunki kapitulacji z bronią, amunicją i sztandarami.
W biografii ks. Józefa Poniatowskiego Jerzy Skowronek pisze: „W bitwie pod Wrzawami ks. Józef dobrze wykorzystał teren i uczestniczył bezpośrednio w walce, mimo to na skutek przewagi wroga doznał porażki musiał cofnąć się na prawy brzeg Sanu. Mógł jeszcze ocalić blokowany i szturmowany Sandomierz, przechodząc Wisłę pod Zawichostem. Zamiast tego książę udał się ponownie do naczelnego wodza wojsk rosyjskich. Dopiero po złożeniu wizyty zrozumiał, że zdany był wyłącznie na własne siły, a dążeniem Rosjan było przechwycenie z rąk Polaków Galicji”. Sławomir Mazurek uważa, że „Raszyn był pierwszą a Wrzawy ostatnią batalią, w której dowodził i brał osobiście udział wódz naczelny armii polskiej ks. Józef Poniatowski. Na obydwu polach walki występowały pewne podobieństwa: zbliżone warunki terenowe, ruchoma i głęboko urzutowana obrona oraz brawura Poniatowskiego prowadzącego kontrataki w krytycznych sytuacjach”. W przeciwieństwie do batalii raszyńskiej, którą wszyscy znawcy sztuki wojennej oceniają jako nierozstrzygniętą, pod Wrzawami armia polska obroniła pozycje nie ustępując w żadnym miejscu. Pozostała na nich prze kolejny dzień i dopiero nad ranem następnego dnia, w zupełnym porządku przeszła na drugi brzeg Sanu. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa samego księcia Józefa Poniatowskiego, który w rozkazie dziennym uzasadnił wycofanie się na drugi brzeg jako przeprowadzenie manewru oświadczając, że: „Zajęcie innej na prawym brzegu Sanu pozycji nikt zapewne za cofanie się przymusowe uważać nie może, a raczej jako skutek skombinowanej operacji”. Od strony taktycznej bitwa pod Wrzawami była prawidłowo zaplanowana i przeprowadzona. Toczyła się w trudnych warunkach. Wykorzystanie rzek, strumieni i grobli pozwoliło szczupłymi siłami odpierać silniejszego przeciwnika.
Po raz kolejny uwidoczniło się bohaterstwo żołnierzy i kadry dowódczej na czele z wodzem naczelnym, który tak jak pod Raszynem, w krytycznym momencie sam stanął na czele żołnierzy”.
W zasadzie po bitwie wrzawskiej żadne ze stron nie przyznała się do porażki, obie przypisały sobie sukces, chociaż Austriacy nie zdołali wyprzeć Polaków z zajmowanych pozycji i nie podejmowali działań zaczepnych w następnych dniach. „Do porażki nie przyznawał się również Poniatowski, chociaż ze strategicznego punktu widzenia znalazł się w trudnej sytuacji. Można mu postawić zarzut, że nie przeszkodził przeprawie oddziałów austriackich na prawy brzeg Wisły i zbytnio liczył na pomoc Rosjan. Należy też podkreślić, że pozycja pod Wrzawami była dobra do stoczenia generalnej bitwy w przypadku nadejścia pomocy czy równych sił, ale niezbyt korzystna do walki w osamotnieniu”.
Rozdział II
Kultywowanie tradycji niepodległościowych
W czasie kampanii napoleońskiej mieszkańcy Wrzaw i okolicznych miejscowości byli świadkami walk wojsk Księstwa Warszawskiego dowodzonych przez samego naczelnego wodza księcia Józefa Poniatowskiego z wojskami austriackimi w widłach Wisły i Sanu. Bitwa zwana Wrzawską została stoczona 12 czerwca 1809 roku. Obok raszyńskiej stała się jedną z bardziej chlubnych kart kampanii napoleońskiej. Mimo przewagi wojsk nieprzyjacielskich Polacy nie ustąpili z zajmowanych stanowisk, bohatersko broniąc swych pozycji.
Kalikst baron Horoch – właściciel dóbr wrzawskich, okazując swą wdzięczność poległym, upamiętnił ich wyczyn.
W 70. rocznicę bitwy mieszkańcy Wrzaw na terenie łąk nadwiślańskich, porośniętych trawą, obok wału przeciwpowodziowego, w miejscu, w którym żołnierze polscy odparli najgwałtowniejszy atak kirasjerów austriackich i gdzie zginął kpt. Siemionkowski z najbardziej oddanymi towarzyszami walki (ok. 200 żołnierzy), usypali kurhan, natomiast dziedzic ufundował klasyczny obelisk i urządził cmentarz wojskowy dla reszty poległych żołnierzy.
Pomnik postawiono na schodkowej podstawie, którego czołowa strona zamieszcza: krzyż, wieniec laurowy, gwiazdę, orła, skrzyżowane sztandary, armatnie lufy i napisy:
„Pamięci Walecznych RodakówObrońców swobód ojczystychPoległych w bitwie na tych polachStoczonej dnia 12 czerwca 1809 roku”.Na ścianie tylnej napisano:„Pomnik tenNa wieczną rzeczy pamiątkęObywatel obrońcom, żołnierz żołnierzomPolak SpółziomkomKalikst HorochPostawił w 1879 roku”
Fot. Widok pomnika od strony zachodniej.
Na bocznych stronach umieszczono słowa:„Za czasów Księstwa WarszawskiegoPod dowództwem księciaJózefa PoniatowskiegoNaczelnego Wodza Wojsk Polskich”.oraz„Jak długo w sercach naszychKrew cnych przodków płynieTak długo tych walecznychPamięć nie zaginie”.
I faktycznie pamięć ta trwa, czego dowodem były coroczne obchody rocznic, a szczególnie okrągłych, m.in. 100-tnej i 180-tej. Ważną datą będzie 200 rocznica przypadająca w 2009 roku.
W napisach wykorzystano słowa Stefana Garczyńskiego zawarte w hymnie zwycięstwa pod Wawrem i Dębem. Hymn znalazł się na pomniku nieprzypadkowo – kpt Kalikst Horoch uczestniczył jako oficer armii powstańczej w tych walkach.
W kierunku wschodnim od pomnika teren o powierzchni 1 morgi dziedzic dóbr warszawskich przeznaczył na urządzenie cmentarza wojskowego dla poległych żołnierzy polskich i austriackich, których prochy kryła ziemia wrzawska w różnych miejscach pola walki do 1879 roku. W 70. rocznicę bitwy z inicjatywy Kaliksta Horocha prochy poległych przeniesiono na nowy cmentarz, na którym uformowano mogiły zbiorowe.
Po urządzeniu cmentarza wojskowego teren został zadrzewiony i od tego czasu stał się miejscem organizowania kolejnych uroczystości rocznicowych nie tylko ku czci poległych, ale w czasie zaborów także dążeń niepodległościowych.
Jak podaje kronika powiatowa, szczególnie uroczyście była obchodzona 100. rocznica bitwy wrzawskiej: „Z inicjatywy patriotów i okolicznościowego duchowieństwa, organizacji społecznych i straży ogniowych odbył się w niedzielę 20 czerwca 1909 roku w Dąbrowie Wrzawskiej uroczysty obchód 100. rocznicy bitwy pod tymi wsiami, który zgromadził obok pomnika nieprzeliczone tłumy ludności. Między uczestnikami znalazła się cała inteligencja powiatowa, a wśród wielu przyjezdnych zauważyliśmy posłów: Jakuba Bojkę i Franciszka Kręmpę. Stanęły też pod pomnikiem zwartym murem drużyny sokole z Niska, Rozwadowa i Tarnobrzega. Obchód rozpoczął się o świcie wystrzałami i pobudką w wykonaniu kapel wojskowych. O godzinie 9 odprawiono w kościele parafialnym we Wrzawach wotywę, po której uformowano olbrzymi pochód i ze śpiewem na ustach ruszono do Dąbrowy Wrzawskiej. Pomnik stojący na wzniesieniu, tuż nad brzegiem Wisły, otacza rozległa polana, którą z wolna wypełniał barwny tłum. Tarnobrzeska drużyna Sokoła złożyła na pomniku dwa wieńce dębowe, żałobne z szarfami o barwach narodowych. Obok pomnika ustawiono ołtarz polowy i mównicę, przybrane gustownie w draperię i zieleń. O godzinie 10 zaczęły nadciągać ze śpiewem i muzyką kompanie z sąsiednich wiosek. W godzinę później rozległ się dzwonek i rozpoczęła się msza polowa, odprawiana przez ks. kan. Grochowskiego z Przemyśla, w czasie której chór wiejski odśpiewał kilka pieśni patriotycznych. Po mszy świętej wszedł na mównicę o. Rudolf z Rozwadowa i wypowiedział wzniosłe kazanie okolicznościowe. Po kazaniu dłuższą przemowę opartą na tle historycznym wygłosił pan Gul. Uroczystości zakończyły modlitwy za poległych i śpiewy narodowe. Nadprogramowo zastęp ćwiczących i zebranych drużyn sokolich wykonał nader efektowne ćwiczenia lancami, po czym drużyny przy dźwiękach muzyki przedefilowały przed pomnikiem. Całe godziny pomnik otaczał jeszcze tłum uczestników, którzy dopiero przed wieczorem dwoma statkami i powozami opuścili Dąbrowę Wrzawską, unosząc miłe i niezatarte wspomnienia tej pięknej uroczystości”.
Kolejna uroczystość rocznicowa odbyła się w dniu 25 czerwca 1989 roku. Organizatorem były władze Gminy Gorzyce, duchowieństwo, miejscowe szkoły i mieszkańcy Wrzaw. Była to 180. rocznica bitwy stoczonej na tych polach, która zgromadziła wielu mieszkańców Wrzaw i okolicznych miejscowości, młodzież szkolną i dorosłą, zespoły artystyczne i chóry śpiewające. W uroczystości udział wzięli przedstawiciele parlamentu z posłanką na Sejm PRL Anną Brzozowską, doradcą Prezesa Rady Ministrów – Stanisławą Bartos, wiceprezesem RSW – Prasa, Książka, Ruch Bronisławem Stępniem, sekretarzem KW PZPR – Janem Wesołowskim, sekretarzem WK ZSL Stanisławem Kraską, wicewojewodą tarnobrzeskim Józefem Jakubowiczem oraz przedstawiciele zakładów pracy i sponsorzy.
Myślą przewodnią uroczystości stały się słowa wyryte na obelisku: „Pamięci walecznych rodaków, obrońców swobód ojczystych poległych w tej bitwie, stoczonej 12 czerwca 1809 roku”.
Otwarcia dokonał Józef Czajka – inicjator odnowienia obelisku i uporządkowania cmentarza wojskowego ofiar bitwy 1809 r. i ofiar żołnierzy austriackich z pierwszej wojny światowej poległych w walce z wojskami rosyjskimi na tych terenach i pogrzebanych w części wschodniej cmentarza na przełomie lat 1916/1917.
Po odegraniu hymnu narodowego, ks. dziekan Władysław Drewniak z Gorzyc dokonał poświęcenia odnowionego obelisku, natomiast delegacje organizacji społecznych i samorządowych złożyły kwiaty.
Mszę św. celebrował i homilię wygłosił ks. Władysław Drewniak. Rok jubileuszu był jednocześnie rokiem przemian ustrojowych w Polsce, dlatego słowa zawarte w homilii wypełnione były pierwiastkami patriotycznymi i wolnościowymi, w hołdzie ofiarom powstań narodowych i ofiarom systemów totalitarnych, które nie ominęły Polaków.
Po nabożeństwie przewodniczący Komitetu Honorowego uroczystości Mieczysław Paterek nawiązał do genezy bitwy wrzawskiej i pragnień Polaków do odzyskania niepodległego państwa.
W dalszej części uroczystości Zespół Ludowy kobiet z Wrzaw wykonał liczne pieśni patriotyczne, natomiast młodzież szkolna zaprezentowała program historyczny.
Rozdział III
Kalikst Neron baron Horoch
Kalikst Neron baron Horoch żył w latach 1800-1883; oficer polski, ziemianin, działacz społeczny i publicysta. Napisał i ogłosił drukiem m.in. Wspomnienia 1809, Pomnik we Wrzawach, Pamiętnik Kaliksta N. Horocha kapitana kwatermistrzostwa Wojska Polskiego. Pochodził ze starej i zamożnej rodziny szlacheckiej posiadającej na kresach i w sandomierskiem szerokie powiązania z innymi rodami.
Urodził się w rodzinie chrześcijańskiej, kultywującej tradycje narodowe, która na plan pierwszy stawiała dobro ojczyzny. Pragnął iść z pomocą udręczonemu narodowi, który w swych zrywach podejmował heroiczną walkę o wolność i niepodległość. Idee walki narodowowyzwoleńczej sprawiły, że był gotowy walczyć i oddać życie za ojczyznę, o czym świadczył jego czynny udział w wojnie polsko-rosyjskiej 1830-1831, gdzie za bohaterską walkę i zwycięstwo odniesione w walkach o Kazimierz otrzymał złoty krzyż Virtuti Militari.
W widłach Wisły i Sanu we Wrzawach w 1809 r. stoczono bitwę między wojskami Księstwa Warszawskiego dowodzonymi przez księcia Józefa Poniatowskiego a wojskami austriackimi dowodzonymi przez arcyksięcia Ferdynanda d′Este.
Podczas walk o Sandomierz 12 czerwca 1809 r. ks. Józef zajął swymi wojskami i opanował most na Sanie. W dzień później arcyksiążę Ferdynand zajął Gorzyce odległe „na strzał armatni”. Trzykrotnie silniejsze wojska austriackie cały czas szturmowały bezskutecznie pozycje polskie – Polacy stali za groblą i byli zasłonięci od strzałów. Naoczny świadek napisał potem: „Szczęściem było dla Polaków, że artyleria austriacka miała granaty źle zaprawione, lub zgnite; żaden nie pękł z pomiędzy wielkiej ilości, którą zrzucono, przez co też dużo mniej wojska naszego zginęło i budynki gospodarskie we Wrzawach ocalały”. Jak się można domyśleć tym „naocznym świadkiem” zmagań obu armii w bitwie pod Wrzawami był Kalikst Horoch, syn właściciela wioski, który jako 9-letni chłopak miał możliwość z dala przyglądać się bitwie. Na jej pamiątkę postawił potem na polach Wrzaw obelisk, z krzyżem, wieńcem laurowym, gwiazdą, orłem, skrzyżowaniami sztandarowymi i armatami, lufami oraz napisami. Po jednej stronie umieścił wiersz Stefana Garczyńskiego pt. „Hymn zwycięstwa pod Wawrem i Dębem” a po drugiej – takie oto słowa:
Na wieczną rzeczy pamiątkęObywatel – obrońcomŻołnierz – żołnierzomPolak - spółziomkomKalikst HorochPostawił w 1879 roku.
Hymn spod Wawra znalazł się na pomniku nieprzypadkowo. Józef baron Horoch uczestniczył w tej bitwie jako oficer armii powstańczej. Do tych jednak wydarzeń wiodła długa droga. Syn Józefa Kalikst, po zdaniu egzaminu dojrzałości, wstąpił w 1818 r. do Kwatermistrzostwa Armii Królestwa Kongresowego, jako tzw. nadliczbowy konduktor – bez prawa pobierania pensji. Wraz z podpułkownikiem J. Walentinem wykonywał plany dróg, którymi cesarz Aleksander miał przyjechać do Warszawy. W randze podporucznika Horoch przez 6 lat pracował nad mapą Księstwa Kongresowego. W roku 1826 podał się do dymisji i wrócił do Wrzaw. Ale 1 grudnia 1830 r. na wiadomość o wybuchu powstania, ubrał się w stary mundur, zorganizował oddział z miejscowych ludzi, a po ich uzbrojeniu przekroczył granicę kordonu i ruszył na Warszawę. Wszędzie przyjmowano go z entuzjazmem. Jego oddział rósł z dnia na dzień, a o pochodzie doniosły warszawskie gazety. Wkraczając do stolicy, dowodził już 300 ludźmi i ludność Warszawy zgotowała mu owacyjne przyjęcie. Kalista Horocha w randze kapitana odkomenderowano do dywizji jazdy sandomierskiej formowanej przez gen. Kazimierza Dzikowskiego. Używano go tam do patrolowania i wypadów po furaż. W jednym z takich wypadków Horoch z czterdziestoosobowym oddziałem przeszedł w nocy Wisłę po lodzie i dotarł do Kazimierza, wziął jeńców rosyjskich i zdobył magazyn z bronią i żywnością. Po tym wydarzeniu Horoch został przedstawiony do odznaczenia. Otrzymał złoty krzyż Virtuti Militari i przeniesiono go do sztabu korpusu. W bitwach występował jako kurier, a raz nawet był parlamentariuszem. Uczestniczył w słynnym marszu korpusu gen. Prądzyńskiego, idącego w celu odparcia korpusu gen. Rosena, który blokował dowóz żywności do stolicy.
Po upadku powstania Kalikst Horoch wrócił do rodzinnych Wrzaw. Zajął się działalnością społeczną. W swym majątku zwalczał analfabetyzm, zbudował szkołę i szpital, pomagał powodzianom i pogorzelcom ze wsi oraz sypał wały ochronne od wód Wisły i Sanu. Towarzystwu Dobroczynności przekazał na cele socjalne 100 tysięcy koron. W 1848 r. był wiceprezesem Powiatowej Rady Narodowej w Tarnobrzegu, uczestniczył też w Zjeździe Słowiańskim w Pradze. w
Nie zapomniał o chlubnych tradycjach patriotycznych regionu, w którym przyszło mu żyć. W 1879 roku na terenie pomiędzy Gorzycami i Wrzawami, gdzie stoczona została krwawa bitwa pomiędzy wojskami Księstwa Warszawskiego z wojskami austriackimi 12 czerwca 1809 roku – postawił pomnik.
Pod koniec życia K. Horoch przeniósł się do Krakowa, gdzie nadal pracował dla dobra innych. W 1880 r. założył Towarzystwo Dobroczynności i Opieki nad Weteranami 1831 roku i aktywnie uczestniczył w jego działalności, którego został prezesem i które w dużej mierze subsydiował. W 1883 roku ufundował pamiątkową płytę na Rynku Krakowskim w miejscu, gdzie Tadeusz Kościuszko składał pamiętną przysięgę. W tym też roku zmarł.
Zostawił po sobie wspomnienia pisane prostym żołnierskim językiem, świadczące jednak o talencie literackim autora. Zawarł w nich wiele nieznanych ciekawostek z epoki, w której przyszło mu żyć. Losy ziemianina z Wrzaw, jak i wielu innych podobnych w swych poczynaniach, powinny być drogowskazem dla kolejnych pokoleń w trosce o losy ojczyzny.
Bibliografia
Bogusławski S.K., Życie ks. Józefa Poniatowskiego, Kraków 1831.
Budziło B., Bitwa pod Wrzawami, „Tygodnik Nadwiślański” 1989.
Budziło B., Wrzawy wieś powiatu tarnobrzeskiego. Stosunki gospodarcze i społeczne do 1918 r., Kielce 2002, s. 98 (maszynopis).
Gęmborzewski, Wojsko Księstwa Warszawskiego, Kraków 1912.
Horoch K., Pamiętnik kpt. kwatermistrzostwa polskiego, Lwów 1882.
Kalendarz Krakowski 1884, wyd. Jan Czech.
Kwiatkowski J., Wisła pod Sandomierzem, Sandomierz 1919.
Mazurek A., Bitwa pod Wrzawami (12 czerwca 1809), w: „Notatnik Sandomierski” nr 7, Sandomierskie Towarzystwo Kulturalne, Sandomierz 1995.
Mazurek S., Zdobycie i obrona Sandomierza przez oddziały polskie pod dowództwem gen. Michała Sokolnickiego w 1809 r., w: „Notatnik sandomierski” nr 7 – Sandomierskie Towarzystwo Kulturalne, Sandomierz 1995.
Orzęcki J., Bitwa pod Wrzawami dnia 12 czerwca 1809 r., „Powiatowy Dziennik Urzędowy C.K. Starostwa, Wydziału Powiatowego C.K. Rady Szkolnej Okręgowej w Tarnobrzegu”, nr 7 z 27 lipca 1909.
Paterek M., Kampania wojenna księcia Józefa Poniatowskiego 1809 roku w okolicach Sandomierza, w: „Pamiętnik Sandomierski” nr 2, Kraków 1995.
Pawłowski B., Historia wojny polsko-austriackiej w 1809 r., Warszawa 1935.
Pomnik we Wrzawach „Kalendarz krakowski J. Czecha na rok 1884”, Kraków 1883.
Prądzyński J., Czterej ostatni wodzowie przed sądem historii, Kraków 1916.
Skowronek J., Książę Józef Poniatowski, Wrocław-Warszawa-Kraków-Łódź 1984.
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, wyd. B. Chlebowski, Warszawa 1895, t. XIV.
Sołtyk R., Kampania 1809. Raport o działaniach w armii pozostającej pod rozkazami ks. Józefa Poniatowskiego podczas kampanii 1809 w Sandomierzu, w: Kronika Diecezji Sandomierskiej, R. II, nr 9, 1909.
Tokarz W., Ostatnie lata Hugona Kołłątaja, t. II, Kraków 1905.
Wspomnienia Kaliksta barona Horocha, syna dziedzica Wrzaw, „Kalendarz powszechny Kaspra Wojnara za rok 1909”.
Zabytkowe cmentarze i mogiły w Polsce. Województwo tarnobrzeskie, opr. M. Florek, Warszawa 1995.
TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY
Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.
Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.