Polish Czech English French German Russian Slovak Spanish Ukrainian
www. gminagorzyce.pl   telefon: 48 15 8362075

GMINA GORZYCE

Samorządowy Portal Internetowy

techniczny ogrod

Poległym w 1939Lucyna Łysiak - Kosowska

II wojna światowa na terenach obecnej gminy Gorzyce i okolicznych miejscowości

Cz. II

Pierwsze dni wojny

Wybuch II wojny światowej przerwał normalną egzystencję ludzi w całej Polsce. Do powiatu tarnobrzeskiego wieści docierały z opóźnieniem, co spowodowane było brakiem dostępu do środków masowego przekazu, głównie zaś odbiorników radiowych.

 

W małych, wiejskich miejscowościach rano jeszcze nikt o wojnie nie mówił. Gospodarze, nieświadomi sytuacji, zaczynali dzień tak jak zwykle. Krzątali się w oborze, kobiety przygotowywały śniadanie, a niektórzy wybrali się ze zbożem do młyna. Pojechał tam również Foltarz z Czekaja. Wczesnym rankiem, gdy było jeszcze mglisto i ciemno ładowali z synem Bolesławem, worki na furmankę i zaprzęgali konie. Gdzieś w oddali usłyszeli warkot samolotu, jakiś nieznajomy-zignorowali go, gdyż w najśmielszych przewidywaniach, nie pomyśleli, że może być to niemiecki samolot. W Borowie, obok młyna zebrała się spora grupa rolników, wyczekujących w kolejce. Przed południem podeszła jakaś kobieta ze wsi, u której było radio na słuchawki i oznajmiła wszystkim tragiczną wiadomość. „Już wybuchło” Słowa te rozległy się wokół jak wyrocznia. Wśród zebranych nastąpiło wielkie poruszenie. Ludzie wykrzykiwali:

Zaczęli to my im pokażemy! Oni się przekonają…mamy ogromną siłę, tyle kawalerii... tyle artylerii i innego wojska!..”

Wtórował im młynarz Piotr Pac 

„…choć mam astmę, ale i tak zabiję czterech Niemców!”[1]

Rozgorzał duch bojowy podbudowany narodowym patriotyzmem i wiarą w zwycięstwo Polaków; wzrastała natomiast nienawiść do wroga, chociaż nikt z obecnych nie był świadom jego potęgi i brutalności.

Po południu ktoś przyniósł kolejną wiadomość, zasłyszaną w okolicy. Mówiono o tym, że Niemcy zostali odparci na całej linii frontu. Te pierwsze dni napawały jeszcze nadzieją. Polskie oddziały skutecznie walczyły pod Częstochową; Francja i Anglia wypowiedziały Niemcom wojnę. Otucha wstąpiła w serca Polaków. Po wsiach, miastach i miasteczkach krążyły opowieści, o niebywałych zwycięstwach wojsk francuskich, o tym, że uderzyli całą mocą, zbliżyli się do „linii Zygfryda”, już ją uszkodzili i przekroczyli. Naturalnie był to wytwór ludzkiej wyobraźni, ponieważ zdarzenia takie nigdy nie miały miejsca.

Tymczasem wojska niemieckie szybko wkroczyły na tereny południowo-wschodnie Polski. Rozpoczęły się nieopisane cierpienia narodu. Masowa ucieczka młodzieży i starszych, przed zbliżającym się wrogiem. Około 5 września , na terenach obecnej gminy Gorzyce pojawiły się pierwsze tłumy uchodźców. Przez Trześń, od strony Tarnobrzega i Sandomierza przetaczały się całe fale cywilnych uciekinierów z Zachodu i Śląska, a wraz z nimi oddziały wojska polskiego.

Na głównej trasie od Opatowa do Sandomierza trwała nieprzerwana wędrówka ludzi. Fala ta zalewała miasto, które upodobniło się do wielkiego jarmarku, a następnie przelewała się przez most na Wiśle, w stronę Trześni, Gorzyc i Rozwadowa, tworząc rzekę ludzkich głów zmieszanych z różnymi pojazdami[2]. Przyłączył się do nich kierownik Szkoły Powszechnej w Trześni Dróżdż. Z całą rodziną opuścił Trześń, a w dalszej kolejności Posterunek Policji w Gorzycach (gdzie chwilowo przebywał) i wyjechał w nieznane.

Uciekinierzy jechali czym kto mógł: furmankami, rowerami nieliczni tylko samochodami. Posiadacze samochodów, to oczywiście miejscowa elita. Jechali nimi tak długo, jak długo wystarczyło im benzyny. Około 7 - 8 września  1939 r. kupno paliwa było praktycznie niemożliwe. Istniejące zapasy, zostały wysprzedane lub też spłonęły podczas bombardowań, a nowych dostaw nie było. Zdarzały się i takie przypadki, że z braku paliwa porzucano samochód i dalszą podróż odbywano pieszo. Wszyscy pytali o kierunek trasy „na Lublin”. Większość uchodźców z zachodu szła na wschód, mając nadzieję, że linia Wisły będzie granicą dzielącą od niebezpieczeństwa. Pomimo złych wieści z Krakowa, Buska Zdroju - wszyscy pocieszali się, że mamy ogromne siły militarne, tylko jeszcze niegotowe do natarcia.

Losy mieszkańców Trześń związane były w sposób bezpośredni lub też pośredni z miastem Sandomierzem. Jest to wynik położenia geograficznego tych miejscowości. Najpierw osada Trześń była świadkiem przetaczających się wozów handlowych tzw. szlakiem bursztynowym (łączącym bogate w bursztyn wybrzeże Bałtyku z Italią), w późniejszych latach szlak ten zamienił się w główną trasę łączącą Sandomierz ze Lwowem, a wymienione miejscowości (Sandomierz, Trześń i okolice) zyskały status przygranicznych osad zaboru austro-węgierskiego i rosyjskiego. W skutek tego sąsiedztwa, małe wiejskie miejscowości wiele ucierpiały podczas wojen światowych. Miasto Sandomierz było zawsze na celowniku nieprzyjaciela, wystarczy wspomnieć Tatarów, Szwedów, Austriaków czy Niemców.

W widłach Wisły i Sanu (trójkąt Sokolniki – Zbydniów - ujście Sanu) została rozlokowana część grupy operacyjnej „Sandomierz”. W jej skład wchodził dywizjon artylerii 55 palu, 4 baterie zmotoryzowane artylerii przeciwlotniczej oraz 36 kompania przeciwpancerna[3]. Żołnierze umacniali swoje pozycje, budując okopy i rowy strzeleckie. Szczególną uwagę skupili na odcinku w rejonie promu na Sanie, gdzie wzdłuż wału, na całej długości od Dąbrówki w stronę Nowin, rozstawiono stanowiska rkm-ów i ckm-mów. Tu prawdopodobnie spodziewano się frontowego natarcia, ponieważ w okopach wałowych rkm-y rozstawiono gęsto, jeden obok drugiego. Do ogrodu Foltarzów w Czekaju (mieszczącego się nieopodal promu na rzece San) wtoczyli baterię artylerii, składającą się ze 16o mm dział austriackich tzw. „gibirek”(?). Podobne działa rozlokowano w innych ogrodach gospodarstw mieszczących się nieopodal wału. Jednak w tym miejscu nie doszło do żadnego starcia[4].

Zaopatrzenie wojska w artykuły żywnościowe nie było wystarczające. Dlatego żołnierze dożywiali się, wzbogacając swój prowiant poprzez drobne zakupy u miejscowych rolników (szczególnie kapustę i ziemniaki). Ogólnych zakupów na rzecz wojska dokonywał podoficer plutonowy z sandomierskiego pułku. Przy każdej, najdrobniejszej transakcji targował się uparcie, obniżając cenę do minimum, chociaż w tym czasie wszystko drożało z dnia na dzień[5].

W pierwszych dniach września Niemcy rozpoczęli bombardowanie pociągów, dróg i mostów co spowodowało setki ofiar. Ludzie kryli się do prowizorycznych schronów, czyli przygotowanych dołów, piwnic i różnego rodzaju ziemianek, odpowiednio zabezpieczonych. Podczas takich chwil, błagali Boga o pomoc, poprzez wspólne odmawianie modlitwy. Mieszkanka Gorzyc Irena Czerwonka ( w czasie wojny kilkuletnia dziewczynka) pamięta jej tekst do chwili obecnej:

„Matko Pomocy Nieustającej

Wysłuchaj głosu duszy żebrzącej

Ty możesz nas wspomóc w każdej potrzebie

O Matko z ufnością wołamy do Ciebie

O Mario wspomóż nas (10 razy)[6]

Niemieccy żołnierze strzelali bezpośrednio do ludności cywilnej lub zrzucali bomby. Takie zdarzenie miało miejsce już w pierwszych dniach września w Wielowsi: Jan Matuszewski wraz 14-letnią córka Bronią jechali furmanką do młyna w Sobkowie. Na polu między Wielowsią, a Sobkowem nadleciała eskadra niemieckich myśliwców. Wcześniej jednak przeleciał polski samolot. Przemknął się, nisko i szybko, jakby uciekał. Prawdopodobnie był to samolot zwiadowczy. Za nim leciało 9 niemieckich maszyn, w szyku bojowym po trzy samoloty, w trzech szeregach, zachowując pewną odległość od siebie. Przelatując nad polami, gdzie przemieszczała się furmanka załadowana workami zboża, zrzucili kilka bomb. Na szczęście niecelnie[7]. Został uszkodzony tor kolejowy na odcinku Sobów - Tarnobrzeg. W tym dniu 2 IX 1939 r. miał miejsce pierwszy atak lotniczy na miasto Tarnobrzeg.

Już po pierwszych nalotach bombowych, mieszkańcy nauczyli się odróżniać samoloty polskie od nieprzyjacielskich. Niekoniecznie za pomocą umieszczonych tam symboli. Trudno je było dostrzec z ziemi. Znakami rozpoznawczymi, które pozwalały ocenić stan zbliżającego się zagrożenia, był warkot silnika oraz wygląd zewnętrzny maszyny. Polskie myśliwce latały nisko i głośno, przy tym prezentowały się szaro i smutno. Nieprzyjaciel natomiast posiadał sprzęt nowoczesny. Samoloty niemieckie, wyglądały w powietrzu jak błyszczące gwiazdy, lśniły blaskiem i czystością. Silniki ich pracowały o wiele ciszej niż polskie, a równocześnie osiągały wyższy pułap. Dlatego też nadlatywały niespodziewanie, niosąc grozę i śmierć[8].

Bohaterska obrona przeciwlotnicza mostu kolejowego na Wiśle w Zalesiu pod dowództwem młodego podchorążego, wstrzymała całe eskadry samolotów niemieckich. Obronę mostów w Sandomierzu do dnia 6 września 1939 roku organizował, a następnie dowodził ppłk Bolesław Garncarz. W skład grupy o nazwie „Sandomierz” wchodziły początkowo luźne bataliony, z których następnie sformowano 94 pułk piechoty. Piątego września w skład grupy weszły również dwa bataliony 164 pułku piechoty. Od 6 września dowództwo nad Grupą „Sandomierz” obejmuje ppłk Antoni Sikorski. Mostu kolejowego (do 13 września) broni batalion majora Władysława Szymonowica, zaś mostu kołowego batalion kapitana Stanisława Serednickiego[9] .

3 września 1939 r. Niemcy zbombardowali stację kolejową w Sandomierzu (Nadbrzezie). Naloty na miasto, połączone z bombardowaniem odbywały się codziennie. Najpierw atakowano stację kolejową. Podczas pierwszego nalotu, na stacji i w okalających ją ogrodach, a także po obu stronach ulicy Kolejowej zginęło od bomb 27 osób wśród nich ksiądz Michalski kapelan oraz niemiecki szpieg Alojzy Palla. Był to najcięższy nalot. Jednak dworzec kolejowy nie został uszkodzony, a pociągi nadal kursowały. Kolejne naloty skierowane były na mosty na Wiśle.

6 września 1939 r. rozpoczął się pierwszy, zmasowany atak. Nadlatywało zazwyczaj 6-12 samolotów (rano ok. godz. 9:00 i wieczorem ok.16:00), które zrzucały bomby na miasto i bezkarnie krążyły nad bezbronnymi miejscowościami, szczególnie nad stacją i szosami do Rozwadowa i Tarnobrzega[10]. Wśród tych bezkarnych nalotów, jeden z pocisków trafił w okolice mostu na rzece Trześniówce. Bomba uderzyła w rów biegnący wzdłuż szosy, rozrywając rurę gazociągową. Spowodowało to ogromny wybuch i huk płonącego gazu. Parafianie przebywający wówczas na mszy św. (była to niedziela) w popłochu rozbiegli się, szukając schronienia w swoich domach[11]. Następna bomba rozerwała schron rodzinny, na placu Matuszewskich w Wielowsi. Mieszkańcy dzielnicy „Ogródek” wspólnie pracowali przy kopaniu dołu, następnie zabezpieczali go drewnianymi belkami i maskowali gałęziami oraz trawą. Schron miał powierzchnię dość dużą, mogło się tam zmieścić kilkanaście osób. Przygotowywali go dokładnie, ponieważ miał służyć bezpieczeństwu kilku rodzin. W chwili gdy nastąpił atak niemieckich samolotów, zamiast do schronu, wszyscy rozpierzchli się do domów, stodół, piwnic-gdzie kto mógł zapominając przy tym o najważniejszej kryjówce, którą tak pieczołowicie przygotowywali. W ten sposób uratowali życie –  szczęśliwy paradoks wojennych wydarzeń[12].         

Nocą 7 września 1939 r. przybył do ks. Franciszka Michalca, proboszcza  parafii trześniowskiej, młody podchorąży, dowódca grupy broniącej mostu kolejowego na Wiśle, z prośba o udzielenie żołnierzom posługi duszpasterskiej. Spowiedź i komunia św. odbyła się w okopach przy świetle lampki elektrycznej. Trzydziestu obrońców przyjęło Sakrament św., wzmacniając się duchowo do dalszej walki.

Tymczasem w tłumie uciekinierów, podążających w stronę Lublina, pojawili się niemieccy szpiedzy i dywersanci. Ich zadaniem było wprowadzenie chaosu i destabilizacji wśród zagrożonej ludności. Szczególną uwagę skierowali na polskie kościoły, jako ostoje wierności i stabilizacji, a równocześnie miejsca większego zgromadzenia. Dotarli także na plebanię do Trześni próbując tam wprowadzić niepokój i zamęt. Ubrani byli w sutanny, co wskazywałoby na ich duchową misję. Nieznajomi księża ponaglali mieszkańców plebanii do ucieczki, a szczególnie jeden z nich (w sutannie prałata) wołał z udawaną rozpaczą: „Księże, ty nie uciekasz?! Zatrzymujesz swoją osobą całą parafię, a w mojej parafii dwa dni temu Niemcy wykłuli oczy mojemu wikariuszowi i przed czołgami pędzą małe dzieci i niewiasty, natychmiast uciekaj!”. Na prośbę przerażonych parafian, ks. proboszcz Michalec wraz z ks. wikariuszem Antonim Garncarzem, udali się, aby spożyć z dwóch puszek Najświętszy Sakrament oraz zabezpieczyć zakrystię. Ksiądz proboszcz tak wspomina to wydarzenie:

„…i oto spożywając  Hostię św. spojrzeliśmy na siebie i naraz postanowiłem przerwać spożywanie i pozostać na miejscu. (Była to specjalna, wielka Łaska Boża dla nas)”[13].

Następnego dnia pozostali już tylko nieliczni uciekinierzy, ranni oraz wycofujące się wojsko polskie. Przemarsz ten odbywał się w coraz większym pośpiechu, pod naporem atakującej 14 Armii Niemieckiej dowodzonej przez gen. Wilhelma Lista, której oddziały szybko zbliżały się do Sandomierza od strony Opatowa. W ostatniej chwili jeszcze nieznana hrabina z okolic Krakowa, uciekająca bryczką, zatrzymała się na krótki odpoczynek w gospodarstwie kościelnym. Przybył z nią mężczyzna, którego przedstawiła jako tamtejszego kierownika szkoły. Był on jedną z pierwszych ofiar rozpoczynającej się, brutalnej wojny. W czasie bombardowania utracił żonę i dzieci, dlatego też stan jego zdrowia psychicznego był katastrofalny. Przerażonego i pół przytomnego położono w pokoju, na sienniku. Wszystko wskazywało na to, że zasnął, lecz nagle zerwał się i zaczął krzyczeć: „Jestem Bogiem wszechmogącym…”-rzucił się na księdza proboszcza, próbując udowodnić mu swoją moc. Natychmiast zareagował, nieopodal stający, wikariusz ks. Garncarz. Pomógł ks. Michalcowi obezwładnić napastnika i wyprowadzić na zewnątrz mieszkania. Jednak mimo użytej siły, wyrwał się kapłanom, zrzucił z siebie ubranie i biegał nago wokół kościoła. Idący w tym czasie pluton żołnierzy przechwycił nieszczęśnika, a wymierzony mu policzek-przywrócił do świadomości. Hrabina widząc to wszystko, zaczęła uciekać, lecz dogonił jej bryczkę i wsiadł. Prawdopodobnie widziano go w lasach, za Sanem, jak w obłąkaniu biegał i krzyczał.

Dnia 10 września 1939 r. w czasie porannego nalotu niemieckiego, na moście kolejowym w Zalesiu nastąpił wybuch, który uszkodził jedno przęsło. Po rekonesansie okazało się, że spowodowany on był zaparciem na loncie i samozapłonem, nie zaś zrzucanymi bombami. Most był jednak niezdatny do użytku. Po skontaktowaniu się z dowódcą armii :Lublin”, ppłk Sikorski podjął decyzję zniszczenia mostu kolejowego. Wysadzenie go nastąpiło o godz. 13.[14]. Został równocześnie przerwany kontakt towarzyski i handlowy między mieszkańcami Trześni, Zalesia, a miejscowościami leżącymi po drugiej stronie Wisły czyli Metanem, Kamieniem i innymi. Naftę w beczkach  do Dwikóz, dowożono drogą okrężną, przez Sandomierz.

Dzień 13 września 1939 r. to ostatni dzień wolności dla mieszkańców parafii trześniowskiej. Dzień pełen napięcia i wyczekiwania na najgorsze.

Wieczorem o godz. 18., zgodnie z rozkazem dowódcy armii „Lublin”, ppłk Antoni Sikorski wydał polecenie wysadzenia mostu kołowego na Wiśle i wycofania się jednostek wojska polskiego za San[15]. Wycofujące się za San oddziały polskie zatopiły prom i wszystkie łódki. Na polu, za stodołą plebanii w Trześni, ustawiono cztery armaty z różnych baterii, jako resztki. Przypadkowi oficerowie (prawdopodobnie z batalionu ppłk-a Józefa Wyziny, który wzmacniał zgrupowanie „Sandomierz”, a rozlokowany był w Sokolnikach, jako jednostka odwodowa)[16] zorganizowali obronę i ostrzelali Niemców zbliżających się do Sandomierza. Wokół kościoła okopała się kompania piechoty, która o świcie następnego dnia, przeszła Wisłę, zrobiła niespodziewany atak na Niemców, zdobywając kilka karabinów (automatów) porzuconych przez wroga[17].

Po południu, Niemcy rozpoczęli atak przez Wisłę, ostrzeliwując okolice, a szczególnie kościół w Trześni oraz cztery armaty. Obok stacji kolejowej rozbili skład żydowski z wódką. Natychmiast znaleźli się amatorzy mocnego trunku, którzy nie zważając, na grożące im niebezpieczeństwo, biegli, aby zdobyć darmowy alkohol[18]. Podczas ostrzeliwania ludzie kryli się we wgłębienia murów kościoła, a wielu żołnierzy, szczególnie oficerowie, prosiło księży o spowiedź św. W tym dniu nikt nie został ranny. Jedynie wieża i ściany kościoła, od strony Sandomierza zostały uszkodzone.


[1] Relacja – Bolesław Foltarz, zam. Czekaj Pniowski, 2005 r.

[2] Henryk Ilow, Z pamiętnika Sandomierzanina. Dwa wkroczenia -1939,1944.-opr.Wiesław Ilow// Zeszyty Sandomierskie, nr 19, XII 2004, s.56

[3] Elżbieta Świątkowska, Stanisław Czaja, Sandomierz w wojnie obronnej 1939 roku (6-13 wrzesień).-//Notatnik Sandomierski Nr 2, s.26

[4] Relacja B. Foltarz.

[5] Bolesław Foltarz, Pamiętniki.-msp, Czekaj 1997, s.6

[6] Relacja Irena Czerwonka, zam. Gorzyce, w czasie wojny mieszkanka Sokolnik 2004 r.

[7] Relacja Bronisława Kosowska, zam. Wielowieś, 2005 r.

[8] Relacja B. Kosowska

[9] Patrz: Ewa Świątkowska, Stanisław Czaja, Sandomierz w wojnie obronnej 1939 roku (6-13września ) //Notatnik Sandomierski, nr.2, s.26.

Trudno ustalić nazwisko bohaterskiego obrońcy mostu kolejowego, o którym wspomina ks. F.Michalec, z tego względu, że w wypowiedziach księdza istnieje pewna nieścisłość co do stopnia wojskowego oraz jednostki, w której służył.

[10] H.Ilow,, Z Pamiętnika Sandomierzanina”, s.56 

[11] relacja F.Rzeszowiak zam. Trześń , 2005 r.

[12] relacja B. Kosowska

[13] Kronika Parafii Trześń , rkps,…[bs]

[14] Elżbieta Świątkowska, Stanisław Czaja, Sandomierz w wojnie obronnej 1939 r0ku (6-13 września) //Notatniki Sandomierskie.- nr 2, s.27

[15] ibidem   s.28.

[16] ibidem s.26- 27.

[17] Kronika…, [bs]

[18] relacja: I. Czerwonka zam. Gorzyce; Z. Łysiak zam. Trześń 

TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY

Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.

Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

KALENDARZ WYDARZEŃ

Lipiec 2024
P W Ś C Pt S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31

Niniejszy serwis internetowy stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka) o celu ich przechowywania i sposobie zarządzania poniżej.

Jeżeli nie zgadzasz się na taki układ - zmień konfigurację swojej przeglądarki. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Polityka Prywatności określa warunki dotyczące użytkowania serwisu internetowego przez użytkowników końcowych. Korzystając w dowolny sposób z niniejszego serwisu internetowego użytkownik końcowy akceptuje warunki określone w poniższej Polityce Prywatności.

Ochrona danych osobowych

Dane osobowe mogą być przetwarzane wyłącznie na podstawie informacji przekazanych przez użytkownika serwisu internetowego. Przekazanie informacji obejmujących dane osobowe jest dobrowolne. Do informacji tych należą np. imię i nazwisko, adres e-mail lub numer telefonu. Cel wykorzystania danych osobowych jest określony w nagłówku formularza zamieszczonego w serwisie internetowym. Najczęściej jest to subskrypcja wiadomości z serwisu za pomocą poczty e-mail lub krótkich wiadomości tekstowych SMS albo dostęp do wybranych podstron serwisu dla zalogowanych użytkowników. Dane osobowe nie są zbierane automatycznie.

Pliki cookies

Pliki cookies (w dosłownym tłumaczeniu z j. angielskiego: ciasteczka) są to małe pliki tekstowe, przesyłane do urządzenia użytkownika końcowego podczas odwiedzania przez niego serwisu internetowego. Pliki cookies zawierają m.in. adres strony internetowej z której pochodzą, ustawienia dokonane przez użytkownika serwisu dotyczące układu strony, rozmiaru tekstu, kolorów, wersji kontrastowej, dane wpisywane do formularzy oraz wartość, którą jest zazwyczaj automatycznie wygenerowana unikalna liczba. Mechanizm cookies nie pobiera jakichkolwiek danych osobowych ani żadnych informacji poufnych z urządzenia użytkownika końcowego.

Korzystając z serwisu internetowego użytkownik końcowy wyraża zgodę na wykorzystywanie plików cookies.

Użytkownik końcowy ma możliwość korzystania z serwisu internetowego bez wykorzystywania plików cookies, ale oznacza to, że niektóre funkcje serwisu nie będą działać poprawnie. Użytkownik końcowy może samodzielnie i w każdym czasie zmienić ustawienia dotyczące plików cookies, jak również może usunąć pliki cookies korzystając z dostępnych funkcji w przeglądarce internetowej, której używa. W przypadku nie wyrażenia zgody na korzystanie z plików cookies, użytkownik końcowy winien zaznaczyć w ustawieniach przeglądarki opcję odrzucania plików cookies lub sygnalizowania ich przesłania.

Niniejszy serwis internetowy może stosować następujące pliki cookies:

$1a.     pliki uwierzytelniające - wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania użytkownika końcowego w serwisie internetowym oraz do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach serwisu;

$1b.     pliki statystyczne - wykorzystywane do zbierania informacji o sposobie korzystania użytkownika końcowego z serwisu internetowego;

$1c.     pliki funkcjonalne - wykorzystywane do zapamiętania wybranych przez użytkownika końcowego ustawień i personalizację interfejsu użytkownika, np. w zakresie wybranego języka, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej, itp.

W celu zarządzania ustawieniami plików cookies wybierz z listy oficjalnych stron internetowych producentów najczęściej używanych przeglądarek internetowych aplikację, której używasz i postępuj zgodnie z instrukcjami producenta:

Urządzenia mobilne:

Narzędzia i treść z innych firm

Niniejszy serwis internetowy może zawierać przyciski, narzędzia lub treści kierujące do usług innych firm, m.in. Facebook (przycisk „Lubię to”), Google (Google Maps, Google Analitycs, Google Translate), Youtube (filmy), IVONA Software (webreader), Stat24 (statystyki), Payu (płatności elektroniczne). Korzystanie z aplikacji innych firm może powodować przesyłanie informacji do urządzenia użytkownika końcowego przez zewnętrzny podmiot. Informacji na temat wykorzystania plików cookies przez zewnętrzne aplikacje należy szukać w polityce prywatności danego podmiotu.

Prawa autorskie

Zawartość serwisu internetowego (teksty, grafiki, muzyka, filmy) oraz wszystkie jej fragmenty a także mechanizmy i oprogramowanie używane w serwisie internetowym są objęte ochroną, wynikającą z przepisów polskiego i międzynarodowego prawa autorskiego.

Zgodnie z przepisami prawa autorskiego oraz przepisami o ochronie baz danych, użytkownik końcowy otrzymuje niewyłączną, ograniczoną licencję na korzystanie z serwisu wyłącznie w celach prywatnych, bez możliwości samodzielnego pobierania lub zapisywania stron oraz dokonywania ich modyfikacji.

Użytkownik końcowy serwisu internetowego, bez zgody właściciela serwisu nie posiada prawa do odsprzedaży lub wykorzystania w celach komercyjnych serwisu internetowego i jego zawartości.

Właściciel serwisu internetowego udziela ograniczonego, odwoływalnego, niewyłącznego prawa do tworzenia linku do serwisu internetowego, o ile nie przedstawia on właściciela serwisu w sposób fałszywy, mylący i niezgodny z prawdą.

Wykorzystanie niniejszego serwisu internetowego w sposób, który naruszałby w/w warunki albo wszelkie obowiązujące prawa lub przepisy, a także w sposób, który powoduje albo może spowodować uszkodzenie serwisu internetowego, przerwę lub zakłócenia w pracy jest zabronione.