W tym roku minęło 75 lat od tragicznej śmierci ojca Jana Szalki z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Rozwadowie. Zakonnik ten pochodzący z Pączka Gorzyckiego w sierpniu 1939 roku przyjeżdża na wypoczynek do rodzinnego domu i topi się podczas kąpieli w Wiśle. Tragedia ta zbiega się w czasie z wybuchem II Wojny Światowej.
Pogrzeb ojca Jana (grób znajduje się na ,,starym” cmentarzu w Gorzycach - po lewej stronie alejki przed kaplicą) w ciekawy sposób zostały opisany w Kronice Klasztoru Ojców Kapucynów w Rozwadowie gdzie pod datą 2 września- wtorek zanotowano:
,,Po południu nowy alarm i wnet strzały na południe od klasztoru, gdzie pokazały się 2 samoloty. Wnet ostrzeliwane opadają co budzi entuzjazm wśród patrzących, zrywają się jednak i odlatują za San, miały to być samoloty polskie, jednak podejrzane, bo wyleciały bez pozwolenia lotu. Gdy obserwujemy odlot tych samolotów, nadjeżdża samochód przysłany przez ks. Osetka z Gorzyc z zawiadomieniem że zwłoki śp. o. Jana przed chwilą znaleziono i o 6-tej wieczór będzie pogrzeb, dwóch może jechać. Pojechało nas jednak trzech: O. Gerard, Ireneusz i Kasjan. Przed 6-tą jesteśmy w Gorzycach na plebani i niedługo wybieramy się furą na Pączek aby sprowadzić zwłoki do kościoła. Gdy dojeżdżamy do folwarku plebańskiego nad nami ukazuje się 13 bombowców niemieckich atakujących Sandomierz i most na Wiśle. Wnet odzywają się działa przeciwlotnicze a my znajdujemy się wprost pod obstrzałami. Zeskakujemy prędko z fury i chronimy się po stogami słomy, skąd obserwujemy walkę , która niedługo kończy się rozproszeniem i odlotem samolotów. Przyjeżdżamy do domu rodzinnego śp. Zmarłego, odzywa się płacz i lament na nasz widok. Pokazuje się że trumny jeszcze niema, bo kościelny pojechał po nią do Sandomierza, w skutek nalotu zatrzymany nie mógł sprawy załatwić dotąd, postanawiamy więc czekać na trumnę.
Wieczór ciepły i piękny. O. Ireneusz i Kasjan udają się do miejsca, gdzie wyłowiono i pozostawiono zwłoki, aż do złożenia w trumnie, gdyż wyjęte z wody, wnet by się rozpoczęły rozkładać na gorącu. Przy zwłokach jest też matka zmarłego i część rodziny. Czekamy całe godziny nasłuchując, czy trumna się nie zbliża , ale cisza…Tymczasem w dali widać wielką łunę pożaru gdzieś koło Tarnobrzega , która groźnie odbija się na horyzoncie przy wieczornym zmroku.
Około 8.30 dają znać, że wóz z trumną się zbliża, skierowaliśmy go wprost ku zwłokom, a my czekamy na grobli koło kanału. Czekamy dość długo wśród ciszy nocnej: 4 kapłanów, krzyż i czarne chorągwie oraz gromadka najbliższych zmarłego. O 9-tej zbliża się z krzaków wikliny wóz ze zwłokami. Księżyc przyświeca, cisza niezamącona, gdy wóz staje przed nami. Cicho odprawiamy De profundis i wsiadamy na naszą furę, gdyż do kościoła kilka kilometrów. Nad nami krzyż i dwie czarne chorągwie, za nami fura prosta z trumną, garstka ludzi i jeszcze jedna fura. W ciszy przy odmawianiu różańca ciągnie korowód żałobny w blasku księżyca do kościoła drewnianego w Gorzycach. Mimo późnej pory we wsi czeka bardzo wiele ludzi. Ks. Osetek decyduje aby dzwoniono i przy dźwiękach dzwonów i śpiewie żałobnym, wkraczamy do kościoła, który wnet wypełnia się wiernymi. Ustawiają trumnę na katafalku wśród świec i kwiecia. ,,Libera me… i nasze modlitwy. Przy końcu wpada ktoś do kościoła i wola: ,,gasić światło, nalot”. Światła gasną, większość ludzi opuszcza kościół w popłochu, lecz wnet się okazuje, że to przejeżdżający samochód narobił tyle popłochu. Następuje dokończenie modlitw i wyprowadzenie zwłok na pobliski cmentarz. Na cmentarzu przy jednej świecy modlitwy i złożenie zwłok do grobu. Anioł Pański o 10-tej wieczór wśród łkań rodziny w cieniu drzew i konarów oświetlonych blaskiem księżyca – wywiera bardzo dziwne wrażenie.
Po powrocie na plebanie dowiadujemy się, że ta łuna, która oglądaliśmy z Pączka, pochodzi z Chmielowa, gdzie po nieudanym napadzie na Sandomierz, zrzucono bomby zapalne i zabito 7ludzi . Krótki posiłek na plebanii i powrót z przyćmionym światłem do Rozwadowa, gdzie jeszcze ojcowie i bracia czuwają i słuchają komunikatów w języku niemieckim i francuskim o bombardowaniu Jasnej Góry.”
TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY
Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.
Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
![](/old/images/stories/ikony/jmigs.png)