„BOGU WSZECHMOCNEMU
ZA CUDOWNE URATOWANIE
OD WYLEWU WODY W ROKU
7/5 [1]837 I W ROKU 22/7 [1] 848
WDZIĘCZNI MIESZKAŃCY WRZAW”
Tak brzmi napis na krzyżu kamiennym wzniesionym przy drodze biegnącej z centrum wsi Wrzawy w kierunku Sanu, na przysiółku zwanym Czekaj.
.Postawiono go około połowy XIX wieku. Był on, – jak głosi napis, wotum wdzięczności mieszkańców Wrzaw za opiekę Bożą w dniach powodzi z lat 1837 i 1848. Obecnie, mocno nadwyrężony czasem, aż prosi się o zabezpieczenie od upadku.
Nieszczęścia powodzi nawiedzały tą wieś od zawsze. Położona w widłach Wisły i Sanu, na rozległej równinie, chroniona jedynie niskimi groblami, które dopiero tak naprawdę zaczęli sypać w 1770 r. Antoni, a później jego syn Jakub Hadziewiczowie - właściciele tej majętności, zalewana była niemal corocznie mniejszą lub większą wodą. Toteż wspomniane groble już za Horochów były ciągle podnoszone i wzmacniane. Dopiero w latach 80-tych XIX wieku wzniesiono wały ochronne, - później, co jakiś czas wzmacniane, które po dziś dzień mają za cel ochronę ludności miejscowej i jej dobytku.
O wspomnianym krzyżu napisał krótką notatkę dr Janusz Kamocki, zajmujący się badaniami etnograficznymi na tym terenie w latach 60-tych XX w., stwierdzając, że jest on „pamiątką po powodzi, został postawiony przez kogoś, kto ledwo się uratował, gdy wypadł z łódki.”
Opis wydarzeń, na pamiątkę których wzniesiono ów krzyż, znalazł się w czasopiśmie „CHATA”, wydanym w Krakowie 25 października 1883 roku. Był to artykuł Kaliksta barona Horocha (1800-1883) pt. „Wspomnienia z lat dawnych”, który ukazał się na pięć dni przed śmiercią autora. 30 października 1883 r. kpt. K. Horoch zmarł w swym mieszkaniu w Krakowie przy ulicy Gołębiej. Tekst ten, z uwagi na jego szczególny charakter, pozwolę sobie przytoczyć prawie w całości.
„(...). Mieszkając i gospodarując przeszło pół wieku w majętności rodzinnej, w której łączą się z sobą San i Wisła, te dwie największe rzeki kraju naszego, które przez to, że nie są uregulowane, sprawiają przez swe wylewy wielkie zniszczenia w najżyźniejszej okolicy, postanowiłem jako naoczny świadek opisać nie tylko wypadki, w których prawdziwie cudowna ręka Stwórcy uratowała mieszkańców od wielkiego nieszczęścia i wzbudzić w mieszkańcach nadbrzeżnych zaufanie, że przy pomocy Bożej, broniąc energicznie grobel, mogą się nie raz uratować od powodzi.
Po ulewnych deszczach, które przy wietrze północnym przez trzy dni bezustannie padały, dnia 7 maja roku 1837 o godzinie 1 rano woda na Wiśle nadzwyczajnie przybrała. Mieszkańcy nad brzegami rzek osiedli, po chmurach, które wiatr pędzi w Karpaty wiedzą już naprzód, jak dużej wody mają się spodziewać; z tego powodu już dnia 6 maja w sobotę wiedzieli ludzie, że wielkie niebezpieczeństwo im grozi. Mając w pamięci, że kto z Bogiem Bóg z nim, pojechałem w sobotę do ks. kanonika Mikołaja Szymańskiego, proboszcza Wrzaw, z prośbą, ażeby w niedzielę dnia 7 maja równo ze dniem nabożeństwo odprawionem było, i aby lud upomniał, by po nabożeństwie wszyscy udali się na groble i gorliwie bronili w miejscach najwięcej zagrożonych.
Zazwyczaj Wisła pierwej przybiera, aniżeli San; dlatego ludzie pośpieszyli nad Wisłę pod spichlerz dworski zwany lądowy, jako miejsca najwięcej zagrożonego. W miejscu tem grobla, która stoi nad samą Wisłą, już do połowy wpadła do wody. Niebezpieczeństwo było wielkie, pomimo że 20 fur ziemię woziło i 150 ludzi ratowało walącą się groblę. Ludzie pracujący z wielkiem natężeniem, widząc niebezpieczeństwo nieuchronne, upadli na duchu, pewni, że wkrótce woda całą majętność zatopi.
Wtem od Sandomierza wypłynął wielki galar bez ludzi i zbliżywszy się do naszego brzegu, stanął na miejscu najwięcej zagrożonem, które z tak wielkiem broniliśmy wysileniem. Ludzie nasi wskoczyli na galar, na którym były liny, różne rekwizyta, oraz 900 korcy pięknej sandomierskiej pszenicy. Galar ten ciężko naładowany, głęboko w wodę zanurzony, gdy stanął w odmęcie zaraz go uspokoił, i uwolniwszy od silnego parcia na naszą groblę, całą majętność Wrzawy uratował od wielkiej klęski.
Gdy ludzie nad Wisłą uradowani z cudownego ocalenia, Bogu wszechmogącemu dzięki składają, dają znać, że na Sanie, w miejscu zwanym Czekaj, woda tamę zerwała i grobla zaczęła wpadać do wody. Wszyscy znad Wisły biegną nad San do miejsca zagrożonego. Woda na Sanie jest dużo bystrzejsza od wody na Wiśle, gdyż przy ujściu swojem do Wisły ma wielki spadek. Doznawszy na Wiśle zbawiennego skutku od galaru, który stanął w odmęcie, próbujemy także na Sanie w odmęt wprowadzić na mocnych linach prom duży, na którym wożą 4 fury czworokonne. Dwóch ludzi odważnych, umiejących pływać, Nowak Jan i Sałach wsiadają na prom umocowany na grubych linach i wpływają w odmęt; ale w kilku minutach prom został zanurzony a woda bystra przewracała nim jakby małą deszczułką, póki liny nie pękły, poczem prom poszedł z wodą o mil trzy. Odważni jednak dwaj ludzie, którzy byli na promie, szczęśliwie wypłynęli z odmętu.
Gdy prom widocznie za mało obciążony, nic nie pomógł, a grobla wpadła do wody, nie było już innego ratunku, jak tylko usypać wąską nową groblę w oddaleniu paru sążni od starej grobli, do połowy już opanowanej. Wierzby rzędem posadzone służyły za oparcie dla nowej słabej grobli. Ponieważ ziemia była bardzo wilgotną, braliśmy suchy owczy gnój, i tak warstwami układając ziemię i gnój owczy, zrobiliśmy grobelkę 20 sążni długą, która uratowała całą okolicę od zniszczenia.
Nabożeństwo solenne w kościele parafialnym we Wrzawach odprawionem było we dwa dni po opadnięciu zupełnem wody, na którem ludność cała majętności Wrzawy z przykładną pobożnością dzięki Bogu składała, za prawdziwie cudowne jej ocalenie od wielkiego nieszczęścia.”
TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY
Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.
Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
![](/old/images/stories/ikony/jmigs.png)