U mnie w domu w czasie moich lat dziecięcych wieczór wigilijny był oczekiwany już od początku grudnia. Liczyliśmy dzień po dniu, ile to jeszcze do świąt Bożego Narodzenia i wieczoru wigilijnego. Baby i chłopy wieczorami się schodzili po chałupach i mówili jedni do drugich. Kumie albo Kumo, już niedługo do świąt. Nastrój panował w każdej rodzinie u młodych i u starych. Baby i młode dziewczyny robiły z papieru różne ozdoby na choinkę: łańcuszki, aniołki, gwiazdki i jeże. My młodsze chłopaki, każdy z nas myślał o choince. Umówiliśmy się kiedy pójdziemy do lasu, żeby ładną choinkę przynieść, bo każdy z nas o tym wiedział, że wieczór wigilijny i święta Bożego Narodzenia bez choinki nie mają uroku.
Nadszedł dzień wigilijny. Ojciec do nas przemówił zaraz z rana. Słuchojta dzieci dzisiaj musita być posłuszne, dzisiaj, które z was zbierze bicie, będzie bite cały rok. Rano wypiliśmy gorzką herbatę z chlebem, obiadu nie było, był ścisły post. Ojciec powiedział: niech które z was się nie waży zjeść. Trzeba dziś dużo robić, żeby być robotnym cały rok. Myślałem sobie, żeby jak najszybciej ten dzień zleciał. I nastał wieczór wigilijny.
W czasie dnia robiliśmy porządki wokół domu. Trzeba było przynieść ziemniaków, żeby w czasie świąt nie nabierać w piwnicy, bo by się ziemniaki nie udały. Siano i słoma musiały być przyszykowane. Z całości nie wolno było brać, bo nie będzie urodzaju. Siostry ubierały choinkę i pomagały matce przy wieczerzy szykować pośnik. Było ku wieczorowi. Mnie zachciało się jeść, żołądek był pusty. Wypatrzyłem żeby ojciec nie widział, wziąłem sobie kawałek chleba z masłem. Zobaczyła to siostra i poskarżyła ojcu i zaraz ojciec sprawił mi lanie żem złamał przykazanie. I przez cały już byłem często bity. Spełniły się słowa ojca.
Zbliżał się czas wspólnej wieczerzy – pośnika. Każdy z nas musiał się wymyć i przebrać w ładniejsze ubranie. Ojciec przyniósł matce wiązkę siana, chleb, opłatek, położył z boku na stole, na pamiątkę, że Jezus narodził się na sianie. A gdy już matka przygotowała gotową wieczerzę – pośnik, wspólnie wszyscy uklękliśmy na dwa kolana i odmówiliśmy cały pacierz Ojcze nasz…, Zdrowaś Mario… i Skład Apostołów. Po odmówieniu pacierza ojciec przemówił: Boże Ojcze pobłogosław te dary, które będziemy spożywać wspólnie razem być za stołem. Kierujemy myśli ku tym, co nie mogą być wśród swoich rodzin. Ojciec wziął opłatek i zaczął składać życzenia. Począwszy od matki składaliśmy sobie nawzajem.
Po składaniu życzeń zasiedliśmy za stołem i zaczęliśmy spożywać tę upragnioną wieczerzę, a było tego wszystkiego dużo. W starym zwyczaju starano się, żeby było12 potraw począwszy od ziemniaków, barszcz z grzybami, pierogi z jabłek, śliwek, kasza jęczmienne, jaglana, tatarczana, kapusta, groch. Co kto mógł starał się, żeby jak najwięcej było na stole. Brało się wszystkiego po trochu. Jedna miska była wolna łyżka i opłatek gdyby ktoś przyszedł podróżny lub inny miał razem zjeść przy stole. Po zakończeniu pośniku zaśpiewaliśmy kilka kolęd: ”Wśród nocnej ciszy”, „Podnieść rączkę Boże dziecię”, Bóg się rodzi”, „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. Po ośpiewaniu ociec do mnie mówi: Jasiu pójdziemy wiązać drzewka. Wziął słomę żytnią prostą, długą młóconą cepami. Jak już skończyliśmy drzewka owijać ojciec zaniósł słomę do domu, rozłożył na ziemi i zaczął wbijać w powałę, gdzie były szpary, żeby żyto urosło i było dużo kopów. I poszedł ojciec do stajni, poczęstował krowy opłatkiem razem z chlebem. Starsi ludzie mówili, że krowy w wieczór wigilijny mówią do siebie. Ja zaglądałem do krów, ale nie słyszałem by krowy mówiły w ten wieczór wigilijny. My jako młode chłopaki, zebrało się nas kilkunastu, wzięliśmy ze sobą pały i biliśmy po płotach, na znak, że się Chrystus narodził. Chodziliśmy po chałupach, oglądaliśmy, gdzie i kto jak ubrał choinkę. Gdzie były po chałupach panny to patrzyły w ten wieczór, w którą stronę będzie pies szczekał, to z tej strony przyjdzie kawaler po nią, przyszły chłop. Po tym wszystkim zbieraliśmy się na pasterkę. Wychodziliśmy o godzinie 10 wieczór, szliśmy 7 kilometrów do Majdanu Królewskiego. Z Pasterki wracaliśmy nad ranem. Po tym wszystkim dobrze się spało.
Jan Puk
TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY
Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.
Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
![](/old/images/stories/ikony/jmigs.png)