W tym roku przypada 150. rocznica wybuchu powstania styczniowego, które było kolejnym zrywem Polaków na drodze ku „wybiciu się na Niepodległość”. Pochłonęło wiele ofiar: poległych w walce, zamordowanych w publicznych egzekucjach, zesłanych na Sybir, uwięzionych w rosyjskich kazamatach. W ramach popowstaniowych represji Rosjanie zniszczyli lub przejęli znaczącą ilość majątków ziemskich będących własnością osób zamieszanych w powstańczą działalność.
Ludność powiatu tarnobrzeskiego z racji jego nadgranicznego położenia z Królestwem Polskim, także wniosła swój znaczący wkład w pomoc dla walczących w zaborze rosyjskim powstańców. Ciekawą kartę w tym dziele zapisali także mieszkańcy Gminy Gorzyce.
.
W powstaniu brało udział dwóch mieszkańców Wrzaw. Jednym z nich był Leonard Swoboda – młynarz, który wyruszył z grupą hr. Juliusza Tarnowskiego z Dzikowa. Jak pisze w swoich „Pamiętnikach włościanina” Jan Słomka, ochotnicy z Tarnobrzega wyruszyli w dniach 17 i 18 czerwca 1863 r., aby po dołączeniu do większego oddziału przekroczyć Wisłę pod Szczucinem. Już po przejściu rzeki rozgorzał tragiczny bój z Moskalami pod wsią Komorów, który zakończył się klęską Polaków. Niestety J. Słomka nic nie wspomina o losie L. Swobody, chociaż nadmienia wiele szczegółów dotyczących innych uczestników wyprawy.
Drugim ze wspomnianych wrzawian był Francek vel Tomaszewski Szymon (Franciszek?). Informację o nim znajdujemy w pracy Magdaleny Micińskiej pt. „Galicjanie – zesłańcy po powstaniu styczniowym”. Urodził się około roku 1839 (w 1863 r. miał 24 lata). Był synem Jana lub Jakuba. Brał udział w powstaniu, chociaż nie wiemy gdzie. Został wzięty do niewoli w Nieszawie w powiecie włocławskim i skazany na zamieszkanie w głębi Rosji. Do Pskowa został wysłany 14 stycznia 1864 r. w 16. partii skazańców. Był sądzony we Włodzimierzu i po pozbawieniu wszelkich praw stanu, skierowany na 2 lata w penzeńskiej (wg prasy galicyjskiej – permskiej) rocie aresztanckiej. Następnie odesłany na osadzenie do guberni jenisejskiej. 1 czerwca 1866 r. przybył parostatkiem „Orbit” do Tobolska. Nazajutrz wyruszył w dalszą drogę tym samym parostatkiem, bez zakucia w kajdany. 22 czerwca przybył do Tomska. W 3 dni później, 25 czerwca wyruszył w dalszą drogę w 102. konnej partii. Przed 5 sierpnia 1866 r. został skierowany do okręgu minusińskiego, zaś przed 4 sierpnia następnego roku wysłany z powrotem do kraju. Jego nazwisko wspomniane jest w Gazecie Narodowej z 16 sierpnia 1866 z adnotacją, iż przebywa na zesłaniu w Permie.
Innym uczestnikiem powstania 1863 r. z terenu dzisiejszej Gminy Gorzyce był Feliks Popiel. Pochodził z Sokolnik. Jak pisze M. Micińska był synem Michała, ziemianina i przed powstaniem uczył się w gimnazjum. Dostał się do niewoli 28 kwietnia 1864 r. w miejscowości Blizny pomiędzy wsiami Krasna i Luta w Kieleckiem (obecnie gmina Stąporków). Został skazany na zamieszkanie w głębi Rosji i wysłany 23 maja 1864 r. w 32. partii aresztantów. Skierowano go do guberni sybirskiej pod nadzór policyjny. Jak podała Gazeta Narodowa z 7 października 1865 r. poddany galicyjski F. Popiel skazany za udział w powstaniu polskim, otrzymał prawo powrotu do kraju na podstawie rozkazu władz rosyjskich z dnia 18 maja 1865 r. Ta sama gazeta donosiła w numerze z dnia 8 listopada tego roku, iż Feliks Popiel, uczeń gimnazjalny lat 18 liczący – powrócił z niewoli rosyjskiej 27 października.
Wiemy także, iż brali udział w powstaniu późniejsi proboszczowie parafii we Wrzawach i Gorzycach: ks. Jan Jayko i ks. Jan Leszczyński. Pierwszy z nich urodził się w 1846 r. w Binarowej w Galicji. W latach 1863-1871 był uczniem c.k. Gimnazjum w Przemyślu. Tam też w latach 1871-1875 odbył studia teologiczne, zakończone otrzymaniem święceń kapłańskich. Od 1904 r. był proboszczem we Wrzawach. Tutaj też zmarł w 1922 r. i został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Ks. Jan Leszczyński urodził się w 1844 r., święcenia kapłańskie otrzymał w 1870. Od 1875 r. był proboszczem w parafii Gorzyce. W 1900 r. przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Rozwadowie, gdzie zmarł w 1906 r. Spoczywa na miejscowym cmentarzu. W minionych latach były zbierane fundusze na renowację jego nagrobka na rozwadowskim cmentarzu.
Wspomnijmy o roli szlachty w lokalnych strukturach galicyjskiej organizacji narodowej wspierającej powstanie styczniowe. Wchodziły one w skład rzeszowskiego obwodu powstańczego. Ich celem było gromadzenie funduszy i organizowanie pomocy dla walczącego Królestwa, w tym także przygotowywanie i ułatwianie przeprawy przez graniczną Wisłę dla większych lub mniejszych grup powstańczych czy też pojedynczych emisariuszy.
W strukturach tych znaczącą rolę odgrywał baron Kalikst Horoch, właściciel Dominium Wrzawy. Jego dwór położony tuż nad samą Wisłą umożliwiał organizowanie przerzutów ludzi i broni na teren województwa sandomierskiego. Był też miejscem odpoczynku i schronienia dla powracających do Galicji rozbitych grup powstańczych. Gościł w nim m.in. naczelnik powstańczy województwa sandomierskiego – pułkownik Dionizy Czachowski i generał Józef Hauke-Bosak. Pierwszy z wymienionych przebywał w dworku przez dwa dni w czerwcu 1863 r., podczas swojej podróży do Krakowa. Zaś generał Hauke – Bosak trafił do Wrzaw z częścią swojego sztabu w kwietniu 1864 roku. Jego droga wiodła z majątku Tułkowice położonego nad rzeką Opatówką w Królestwie Polskim. Generał przybył tam około 4 kwietnia i oczekiwał sposobnej chwili do przeprawy. Gdy już wszystko było przygotowane, żona właściciela, Paulina Piasecka przewiozła generała w rejon Dwikóz, gdzie na przeprawie w Mściowie bracia Ignacy i Stefan Kotkowscy przygotowali czółno i wyprawili go za Wisłę do Wrzaw.
Takie przeprawy były o tyle trudne, że od chwili wprowadzenia w Galicji stanu oblężenia granica z Królestwem Polskim zaroiła się od licznych patroli austriackich, współpracujących ściśle z rosyjską strażą graniczną i wojskiem w wyłapywaniu osób podejrzanych o udział w powstaniu. Szczególnej ochronie poddano Wisłę, rzekę graniczną, wszelkie na niej brody oraz inne możliwe przejścia.
Konsekwencją tej sytuacji w Galicji było obostrzenie prawa i wszelkich przepisów administracyjnych i wojskowych. Ich ofiarą padło wielu mieszkańców naszego regionu bezpośrednio czy też pośrednio zaangażowanych na rzecz powstania, a czasami zupełnie przypadkowych. C.k. Są wojskowy w Rzeszowie wydał wiele wyroków skazujących m.in. „za przekroczenie obwieszczeń z 28 i 29 lutego 1864”, oraz złamanie innych paragrafów kodeksu karnego wojskowego i cywilnego. Wśród nazwisk publikowanych w Gazecie Lwowskiej, znajdujemy licznych chłopów m.in. z Grębowa, oraz okoliczne ziemiaństwo. Wystarczy wspomnieć Edmunda Wojnarowskiego – właściciela Zarzekowic, Franciszka Popiela – dzierżawcę dóbr z Sokolnik, Bruna Trojackiego z Pniowa. Natomiast Antoni Bilski, właściciel Motycza Szlacheckiego został „uwolniony i uznany za niewinnego”. Nie sposób pominąć działalności na rzecz powstania właściciela Zbydniowa Bogusława Horodyńskiego i Konopki z Zaleszan.
Waldemar Prarat
TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY
Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.
Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
![](/old/images/stories/ikony/jmigs.png)