Polish Czech English French German Russian Slovak Spanish Ukrainian
www. gminagorzyce.pl   telefon: 48 15 8362075

GMINA GORZYCE

Samorządowy Portal Internetowy

techniczny ogrod

(Fragm. książki: Waldemar Prarat, Szkoła, która odeszła … – dzieje Szkoły Powszechnej we Wrzawach spisane w 125. rocznicę powstania, Wrzawy 2011) 

W kwietniu 1943 r. w budynku Szkoły Powszechnej we Wrzawach utworzyli Niemcy po­sterunek policji, przeniesiony tutaj z Trześni. Miała to być - jak pisze Stanisław Zabierowski, silna placówka za­bezpie­czająca interesy niemieckie na tym terenie, przylegającym – dodajmy, do dużych kompleksów leśnych położonych za Sanem, a stanowiących natu­ralne zaplecze do rozwoju i działalności oddziałów par­tyzanckich. Pod kontrolą posterunku, także tego wcześniejszego z siedzibą w Trześni, znalazły się miejscowości: Trześń, Wielowieś, Sokolniki, Furmany, Orliska, Nadbrzezie, Skowierzyn i Wrzawy.

.

 Z uwagi na znikomy zasób materiałów źródłowych dotyczących tego okresu dziejów szkoły, jego omówienie będzie bardzo pobieżne. Ten niezwykle bolesny i tragiczny rozdział historii naszego kraju, jakim była okupacja niemiecka, zwłaszcza w odniesieniu do miejscowości położonych w widłach Wisły i Sanu, nie jest jeszcze na tyle dobrze zbadany, aby można było podjąć się jego pełnej oceny, toteż prezentowany szkic jest jedynie próbą rekonstrukcji małego wycinka ówcześnie mających miejsce zdarzeń. Dodajmy – nie do końca pełną.

Za­łogę posterunku, o której liczeb­ności powiemy niżej, stanowili za­równo Polacy, tzw. granatowi policjanci wywo­dzący się z zachod­nich tere­nów Polski, jak też żandarmi nie­mieccy przeszkoleni do walki z partyzantką. O ile policjanci granatowi odnosili się do ludności cy­wilnej raczej życzliwie (kilku z nich należało do Armii Krajowej), to Niemcy na czele z dowódcą posterunku Albertem Alscherem stanowili dla samej ludności, jak też organizacji podziemnych, poważne i realne zagrożenie. Mówi o tym w swych wspomnie­niach Zbigniew Stra­żewski, ppor. AK ps. „Czapla”: „ ... dowódca żan­darme­rii we Wrzawach Al­szer zdobył od miejscowej ludności wystarczającą ilość dowodów, aby zniszczyć »bandytów« z Zasania, czekał tylko na posiłki. Był jeszcze za słaby, aby mógł wyprawić się na naszą stronę, dlatego też całą złość wyła­dowywał na ludności Wrzaw i okolicznych wioskach, ściągając różnorakie kon­tyngenty, bijąc ludzi i wysyłając młodych na roboty ziemne do Nie­miec. Był sprawcą wydania w ręce Gestapo rodaka z Wrzaw, profe­sora Bobka, który wy­kładał przed wojną nauki słowiańskie na uniwersytecie w Bratysła­wie.”

Co do liczebności załogi posterunku to była ona zmienną.  Ponadto w różnym okresie czasu przebywały na terenie wsi inne jednostki niemieckie, które zwykle po pewnym czasie były przenoszone w inne miejsce, np. 10 czerwca 1943 r. prawy brzeg Sanu obsadziło SS, stąd też we Wrzawach zakwaterowano 24 żołnierzy. 12 lipca na posterunku było 20 policjantów (ze szkoły z Nowego Sącza) i dowódca Alscher, ale jednocześnie stała we wsi także kompania piechoty z dwoma działkami ppanc, gdyż po drugiej stronie Sanu miały miejsce pacyfikacje wielu miejscowości.

We wrześniu stan posterunku podobny: 1 żandarm + 21 policjantów granatowych. Sytuacja uległa zmianie na przełomie września i października, gdyż odnotowano wówczas stan 3 żandarmów niemieckich i 50 młodych policjantów granatowych, przy czym tuż po 13 października a przed 15, 2 żandarmów i 34 policjantów przeniesiono do Rozwadowa po zamordowaniu Fuldnera i jego rodziny. Na wyposażeniu posterunku odnotowano w październiku 3 ckm (ciężkie karabiny maszynowe), 2 pistolety maszynowe, pełny stan kb., amunicja, granaty ręczne, oraz kilka pistoletów zwykłych.

 Wspomniany S. Zabierowski ocenia stan osobowy posterunku w pełnej obsadzie na 20 ludzi. Podobną liczbę 22 ludzi podaje w swej re­la­cji mieszkający we Wrzawach Emil Bartoszek. Był w tym cza­sie częstym „go­ściem” w budynku szkoły, jako że wzywany przez Alschera wy­kony­wał na jego polecenie różne prace remontowe. Miał zatem możliwość ob­serwacji od wewnątrz tego wszyst­kiego, co działo się w szkole.

Natomiast dwie bardziej skrajne opinie wyrażali w swych rela­cjach Józef Pukanty - mówiąc o około 40 ludziach i Franciszek Słowik, wymie­niając liczbę 10 -15 policjantów, chociaż i oni po części mieli rację. Stąd naj­bliższa stanu faktycznego wydaje się być ocena wy­rażona przez E. Bar­toszka, zwłaszcza, że był on w stanie podać nazwi­ska kilkunastu z owych policjantów.

W kwietniu 1943 r. przybyło na posterunek we Wrzawach 12 ludzi, reszta, czyli ok. 10 - dopiero po trzech miesiącach. Dowódcą w pierwszym okresie, jak już wspomniano, był Albert Alscher. Jego zastępcą Ukrainiec Boberski (Baberski?).

Kim był Alscher? Strażewski pisze o nim: „Oka­zało się, że Alscher był Ślązakiem  uro­dzonym w Zabrzu. Był kapralem WP. Przed wojną służył w pułku artylerii lek­kiej stojącym w Bakoń­czycach koło Prze­myśla” (pis. oryg.). Identyczne sformułowanie doty­czące Alschera zawiera publikacja Jana Sokoła „Konspiracja nad Wisłą i Sanem”, rozdział V, s. 18-19. Autor oparł się na relacjach Mikołaja Tur­czyna ps. „Ty­grys” i Ryszarda Ję­drala.

Dionizy Garbacz, autor pięknej publikacji o miejscach kaźni z okresu m.in. ostatniej wojny, pisze: (…). Komendantem (posterunku) był Albert Alscher, przedwojenny podoficer zawodowy z 6-tego pułku piechoty strzelców podhalańskich. Znany był chłopom z Mieleckiego i Tarnobrzeskiego ze znęcania się nad nimi, gdy nie mogli wykazać się z nałożonego przez niemieckie władze okupacyjne kontyngentu.”

Przed przejściem do Wrzaw Alscher był komendantem posterunku policji niemieckiej w Trześni. Na podstawie skromnej dokumentacji zgromadzonej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, a znajdującej się obecnie w zbiorach rzeszowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, można poznać chociaż wycinek z okupacyjnej działalności Alschera na terenie Trześni i okolicy. W roku 1942  m. in. za jego przyczyną wywieziono z tej miejscowości na przymusowe roboty do Rzeszy niemieckiej 30 osób. Z pobliskich Sokolnik w kilku łapankach ok. 150 osób, z Motycza Poduchownego około 36. W tym ostatnim, w czasie jednej ze zorganizowanych przez niego obław, trafił na Żydówkę Bartę Markus, którą zastrzelił. Oprócz niej także dwoje innych Żydów, a uciekającego Polaka ciężko ranił. Uznaje się go współwinnym egzekucji 13 osób w Trześni; część z nich była czynna w ruchu oporu. Wielu było narodowości żydowskiej. 13 sierpnia 1943 r. zastrzelił dwóch nieznanych z nazwiska mężczyzn z Trześni. Wcześniej, bo 30 lipca 1943 r. zastrzelił 22-letniego Jana Wryka z Trześni, pracownika kolei w Sandomierzu. Podobnie zginął Wojciech Fiołek, zastrzelony w parku folwarcznym.

W sposób niezwykle sugestywny i emocjonalny opisuje losy społeczności trześniowskiej w okresie działalności Alschera Lucyna Łysiak-Kosowska w  publikacji „Parafia Trześń i okolice podczas wojen światowych”. Jest to dokument opierający się w zdecydowanej mierze na kronice parafialnej i relacjach osób – uczestników wydarzeń.

W Skowierzynie – jak informują wspomniane dokumenty IPN, Alscher osobiście zastrzelił Żydów: niejakiego Mitza Dawida oraz Szija  Kanarka, zaś w Sokolnikach w roku 1943  od jego kul padli: Majer Gross oraz jego córka Kejla Kunec (Kumec?) i jej dwaj synowie. Już będąc we Wrzawach brał udział w zorganizowanej przez gestapo 11 sierpnia 1943 r. łapance, w której poza obsadą wrzawskiego posterunku wzięli udział żandarmi z Tarnobrzega oraz 4 policjantów z Gorzyc. Zabrano wówczas z Wrzaw 22 młode osoby na roboty do Niemiec.

Z kilku relacji wynika, że także we Wrzawach jego ofiarami byli Żydzi i Polacy. „Siał po­strach wśród lud­ności i strzelał do Polaków nawet bez legitymowania” - pi­sze o nim w swych wspomnie­niach żołnierz oddziału „Tygrysa” Mieczysław Gugała. L. Łysiak – Kosowska w cytowanej wyżej publikacji dodaje, że komendant (Alscher) na podległym mu obszarze posiadał władzę nieograniczoną, dlatego wiódł życie charakterystyczne dla „ pana – życia i śmierci”: brutalne, podstępne, próżniacze. Karał zupełnie bez powodu lub za najdrobniejsze przewinienia, np. jeśli ktoś nie oddał mu należycie honorów albo też nie przypadł mu do gustu wygląd zewnętrzny danej osoby. Znęcał się nad nią stosując naprędce wymyślone tortury.

 Alscher na swe mieszkanie zajął kancelarię szkolną położoną na piętrze, z oknem wychodzącym na południe, na ogród szkolny. Pozo­stałe sale, z których usunięto ławki i różny drobny sprzęt, zajęli poli­cjanci. W oknach poukładano worki z piaskiem. Kto i kiedy wydał wyrok na Alschera, nie wiadomo. Próbę jego likwidacji we Wrzawach podejmowano dwukrotnie. 25 sierpnia 1943 r. pierwszy zamach dokonało 2 mężczyzn na posterunku przy użyciu broni krótkiej, drugi zaś w czasie kąpieli w Sanie naprzeciw Skowierzyna. Strzelano zza Sanu – niestety bezskutecznie.

Pierwszą próbę likwidacji samego posterunku podjęto – wg relacji Emila Bartoszka, w nocy 29 września 1943 r. Wspomniany E. Bartoszek pełnił tej nocy służbę prze­ciwpo­żarową w pobliżu szkoły i był świadkiem zdarzenia. Akcja ta miała na­stępu­jący przebieg: partyzanci pojawili się wokół szkoły już po zmroku, otoczyli ją, jednocześnie wzywając załogę do poddania się. Gdy wezwania okazały się bezskuteczne, bu­dynek ostrzelano. Nie podjęto jednak próby jego zdoby­cia.

Bardziej precyzyjnie zdarzenie to opisuje meldunek wywiadu AK z października 1943 r., w którym czytamy: „Z 30 na 1.X. około 200 bandytów uzbrojonych napadło na posterunek we Wrzawach – Posterunek ostrzelali i rzucili bombę – zbili sołtysa 50 batów – poszukiwali Alszera…”

Drugi zamach został zorganizowany w czasie, gdy Niemcy rozpo­częli już ewakuację posterunku do Rozwadowa. Połowa poli­cjantów z Bo­berskim na czele już go opuściła. Mimo złych doświadczeń z pierwszego ataku na szkołę, podjęto taką samą próbę ponownie. Wiele zdaje się wskazy­wać na to, że przy dużym bałaganie organizacyjnym w planowaniu i realizacji samej akcji, jak też marnym wyposażeniu  w broń i amunicję.

Udało się odnaleźć trzy relacje dotyczące tego zdarzenia. Zbi­gniew Stra­żewski ps. „Czapla”, uczestnik tej akcji, tak o niej pisał: „W jedną so­botę paź­dziernika 1943 r. wieczór przeprawiliśmy się przez San do Wrzaw dwoma gru­pami. Jedna grupa licząca około 10 ludzi miała ubez­pieczać nas od strony Go­rzyc, druga grupa licząca około 30 ludzi zaatako­wała silnym ogniem budynek posterunku. Policja grana­towa mieszkająca po lewej stronie budynku wywiesiła białą flagę, na­tomiast Niemcy wraz z Al­szerem bronili się zacięcie. Na wezwa­nie »Tygrysa« (Mikołaja Turczyna, dowódcy oddziału AK - przyp. autora) aby Alszer poddał się, załoga odpowiedziała silnym ogniem. Nie było in­nego wyjścia, trzeba było podpalić budynek. Otwarto ogień z rkmów poci­skami fosforyzo­wanymi. Po około dwóch godzinach oblężenia budynek za­czął się pa­lić. Gdy pożar objął już całość bu­dynku, żandarm Al­szer wysko­czył z I piętra i próbował uciekać. Został jednak schwytany i roz­brojony. Po przystawionej drabinie zeszli policjanci granatowi. Zdobyto 2 pistolety ma­szynowe, 8 kbk, 1 pistolet”.

Inny uczestnik akcji, Mieczysław Gugała, pisał: „W październiku 1943 r. od­dział dywer­syjny Turczyna, ps. Tygrys, wzmocniony przez AK wsi Borów przeprawił się przez San łodziami. Otrzymał zadanie - okrążyć posterunek i zająć dogodne sta­nowisko ogniowe.

Ja w tym czasie miałem wejść do środka z policjantem w mun­durze tego posterunku (był nim nasz człowiek z AK) i obezwładnić Niemca. Pozo­stali poli­cjanci-Polacy mieli się poddać.

Gdy od strony pól oddział dochodził do stanowisk, zza chmur wyj­rzał księżyc. Pojaśniało.

W tym czasie Niemiec siedział na zewnątrz posterunku w ubi­kacji. Mając otwarte drzwi zauważył podchodzący oddział. Zerwał się i popędził do wejścio­wych drzwi. Zamykając je za sobą krzyczał: Alarm!

Ja z wyznaczonym policjantem byliśmy już przy bramce, kilka me­trów od drzwi wejściowych. Z okien pierwszego piętra buchał ogień z broni maszynowej i karabinów. Cofaliśmy się, przez kilka minut trwała strzelanina z obu stron. Padł rozkaz: „Podpalić budynek!” Jedna z drużyn przyniosła pod werandę snopki słomy. Polano je naftą ze sklepu i podpalono. W ciągu kilkunastu minut ogień wspiął się po schodach na piętro. Policjanci chcieli się poddać. Przyniesiono drabinę od go­spodarza po której zeszli. Zapytali­śmy o Alschera. Powiedzieli, że jest na górze i nie zejdzie. Wrzuciłem przez okno ręczny granat. Po wybuchu ogień wychodził oknami. Wszyscy uznali, że Alscher nie żyje. Niedowierzałem (sic!), bo znałem go do­brze z pierwszej akcji. Patrząc w okno na wydobywający się ogień, zobaczyłem go przez okno - obserwował. Wykrzyknąłem: Alscher w oknie! Schował się i za chwilę powtórnie się wychylił. Dał serię z pistoletu maszynowego, wy­sko­czył z piętra. Przewrócił się i wstał. Ponownie kierując w nas krótką serię, przeskoczył przez parkan i uciekał skręcając na drogę. Był oświetlony od płonącego budynku. Posypały się do niego strzały. W pierwszej chwili od­wrócił się, chcąc oddać po­nowną serię z pistoletu maszynowego. Nie oddał. Zabrakło amunicji w maga­zynku. Zboczył z drogi, wpadając na kolegów z Borowa. Otrzymał cios kolbą karabinu, odebrano mu broń. W zamieszaniu przybiegli koledzy z innych placó­wek i zaprowadzili Niemca do dowódcy. (...) Zabraliśmy Alschera na drugą stronę Sanu w lasy pod Borowem. Po przeprowadzeniu sądu po­lowego, wyko­nano wyrok. Alscher pochodził ze Śląska, z zawodu  był kupcem. I tak zakończyła się druga akcja na Alschera we Wrzawach przy ujściu Sanu”.

O akcji tej pisze także wspomniany D. Garbacz, cytując relację jej dowódcy M. Turczyna: „Następnym rozkazem jaki otrzymałem z Inspektoratu z Mielca, było zlikwidowanie posterunku we Wrzawach. (…). Posterunek mieścił się w szkole, budynek był murowany, a w oknach znajdowały się worki z piaskiem. W  czasie akcji budynek zmuszony byłem podpalić, a tym samym dokumenty, jakie posiadał (Alscher) poszły z dymem. Akcje zaplanowałem na porę nocną. Okrążyliśmy dokładnie posterunek i wezwałem komendanta do poddania się. W odpowiedzi otwarto ogień. Wtedy postawiłem warunek; jeżeli nie podda się – podpalę budynek. Nie było żadnej odpowiedzi, tylko zwiększyła się siła ognia. Wówczas budynek podpaliłem. Kiedy ogień objął cały budynek, Alscher wyskoczył z pietra i próbował uciekać. Został schwytany i rozbrojony. Pozostali policjanci, którym kazałem podać drabinę zeszli na dół, tu zostali rozbrojeni i cała grupę zabrałem do lasu. Następnie przeprowadziłem śledztwo, chciałem wydobyć z niego nazwiska tych ludzi, którzy mu zdradzali, należących do jakiejkolwiek organizacji, lecz nikogo nie chciał zdradzić. Po skończonym śledztwie, to już była sprawa z góry przesądzona, że Alscher dosłużył się kary śmierci. Policjantom zaproponowałem; jeżeli chcą, niech przystąpią do oddziału i od tego czasu nie będą musieli służyć Niemcom, a jeżeli chcą powrócić do służby dla Hitlera mogą wracać. Spośród osiemnastu policjantów tylko czterech pozostało w oddziale, reszta w obawie o rodziny wróciła do służby dla Niemiec”.

I na koniec przekaz złożony autorowi w 2000 r. przez Franciszka Słowika, uczestnika akcji: „Załoga tego posterunku to 10 do 15 policjantów (Polaków) i d-ca Niemiec Alszer, dający się mocno we znaki tutejszej ludności. Rozkazem Armii Krajowej postanowiono go zli­kwido­wać. Zaznaczam, że bez­pośrednio przy szkole nie brałem udziału, po­nieważ otrzymałem zadanie zabez­pieczenia przewozu pro­mowego i ubez­pieczania drogi od strony Gorzyc. Udział w tej akcji pod dowództwem Mi­kołaja Tur­czyna ps. »Tygrys« Placówka »Zasanie«, gm. Radomyśl, brali udział człon­kowie Armii Krajowej z gromad: An­toniów, Chwałowice, Bo­rów, Pniów, uzupełnione członkami AK z Wrzaw, około 30 osób, uzbrojenie: karabiny systemu »Mauzer«, rkm »Brownnig« i parę stenów, oraz amunicja bardzo ograniczona”.

W jednej tylko przytoczonej wyżej relacji podana jest  data li­kwidacji posterunku, tj. 17/18 października  1943 r. Jest to oczywiście data błędna. Potwierdza to zapis doko­nany w dzien­niku lekcyjnym przez ówczesnego kierownika szkoły Jó­zefa Dropa. Pod datą 16 października, sobota, napisał on: „Nauki nie było z powodu po­żaru w szkole w nocy z 15 na 16 października”. Także w poniedziałek lekcje nie odbyły się, a dzieci zajmo­wały się zbiórką po chatach starego papieru. We wtorek 19 października nie od­notowano w dzienniku frekwencji, widać była niska, chociaż zapisano, że lekcje już prowa­dzono w ograniczonym wymiarze. Dodajmy, że lek­cje już od wiosny odbywały się poza budynkiem szkoły, ale w jego bli­skim sąsiedztwie. Datę 15/16 października potwierdza też kilka innych doku­mentów.

Jednym z nich jest sprawozdanie Referatu Propagandy Obwodu Niwa (obwód Nisko Armii Krajowej) do Kip-Nowela (Inspektorat Mielec AK) z dnia 25 października 1943 roku, będący raportem dotyczącym wydarzeń mijającego miesiąca.  Czytamy w nim m.in.: „Dokonana w nocy z 15 na 16.10.43 przez nieznanych sprawców akcja na posterunek i szkołę policji we Wrzawach  w czasie której wyprowadzonych zostało 17 policj.[antów] w tem jeden wachmistrz niemiecki /Alscher/. Rano 17. 10. 43 rozlepione zostało przez policję obwieszczenie  następującej treści:

Obwieszczenie. W nocy z 15 na 16 – go został dokonany napad bandycki na posterunek policji Wrzawy k. Rozwadowa, w czasie którego zostali wyprowadzeni 1 niemiecki wachmistrz oraz 16 polskich policjantów. O ile do dnia 17. 10. br. do godziny 18 – tej powyżsi funkcjonariusze bez uszczerbku na ciele i przy życiu nie zostaną oddani  i do wyznaczonego czasu nie wrócą na posterunek policji w Gorzycach, zostanie 80 osób znajdujących się w rękach niem.[ieckiej] pol.[icji] a należących do ruchu oporu opozycyjnego, zostaną publicznie rozstrzelani.

Podpis: Der SS Polizeifuhrer In distrikt Krakau.

Widocznie w obawie przed konsekwencjami polizeifuhrer nie ujawnił swego nazwiska. Jednocześnie zjechały do Rozwadowa i okolic znaczne ilości żandarmerii i SS. W dniu 19. 10. 43. w dzień targowy oraz w dniu wyznaczonego odbioru kontyngentu ziemniaków zjechała również wielka ilość ludzi. Cała okolica była silnie strzeżona przez oddziały SS, żandarmerię i milicję ukraińską. Grupy kontrolne wynosiły po 4 do 5 osób uzbrojonych w rkm, pistolety i granaty. Kontrola osób wzmogła się, jednak nie aresztowano nikogo. O godzinie  10 - tej w dniu 19. 10. 43 przystąpiono do egzekucji. Skazani przywiezieni zostali w nocy z 18/19 prawdopodobnie od strony Tarnobrzega, Mielca czy Tarnowa. O godz. 10 – tej auto ciężarowe zaczęło wozić po 8 skazańców z aresztu rozwadowskiego na miejsce stracenia. (…). Kosiba.

Podobnie mówi raport wywiadu obwodu AK Tarnobrzeg z dnia 16.10.1943 r.,: „(…). Wyżej wymieniony poster. (mowa o Wrzawach), został w dniu z 15 na 16.X  br. napadnięty przez dyw. sab., którzy po zdemolowaniu poster.  zabrali ze sobą za San  16 pol. gran. i żand. Alszera  (…).”

Począwszy od soboty, przez kilka następnych dni we Wrzawach było dużo Niemców. Szukano sprawców napadu. Przesłuchiwano ludzi. Nie sposób dziś odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Niemcy zaniechali akcji represyjnej w stosunku do mieszkańców Wrzaw w odwecie za akcję partyzancką, co – jak pokazują doświadczenia innych miejscowości, było przez nich powszechnie praktykowane – zwłaszcza, że był to okres największego nasilenia niemieckiego terroru. Być może uwierzyli, jak mó­wią relacje, że sprawcami napadu byli partyzanci zza Sanu, a miejscowa ludność nie miała z nim nic wspólnego. Według opinii, która przetrwała do dzisiaj, ważną rolę w przekonaniu Niemców o takim przebiegu wydarzeń, odegrał były wójt wrzawski Wojciech Cieśla, inwalida wojenny, w czasie I wojny światowej żołnierz wojsk austriackich, przy tym doskonale znający język niemiecki. Gdyby akcja odwetowa została skierowana na Wrzawy, mogło dojść do pacyfikacji  wsi, tak jak to miało miejsce kilka miesięcy później w Borowie.

Jednak działania odwetowe skierowali Niemcy na Zasanie, roz­poczy­nając akcję nazwaną „Unternehmen Wrzawy”. Zapoczątkowało ją rozstrze­lanie w dniu 18 października 1943 r. w Rozwadowie w tzw. Dołach, przy­wiezionych tam z więzień z Krakowa, Tarnowa, Jasła, Rzeszowa i Mielca 65 więźniów, o czym wspomina cytowane wyżej sprawozdanie komórki AK (datujące wydarzenia  w Rozwadowie na 19 października). Egzekucją kie­rował sam szef Gestapo w Rzeszowie Hans Mack. Następnym krokiem było przeprowadzenie przez skoncentrowane siły poli­cyjne - 25 pułk policji, 208 ba­talion po­licji ochron­nej i wojska w ogólnej liczbie 4000 ludzi, akcji pacyfika­cyjnej na Zasaniu, w północnej części po­wiatu tarnobrzeskiego w dniach 18-29 października. W poszukiwaniu sprawców rozbicia pla­cówki we Wrzawach przeczesano m.in. miejscowości: No­winy, Dębno, Ra­domyśl nad Sanem. Również 18 października na le­wym brzegu Sanu hitlerowcy doko­nali pacyfikacji Majdanu Zbydniowskiego.

Po zakończeniu wojny szkoła we Wrzawach wysiłkiem kierownika Józefa Dropa i mieszkańców wsi, przy pomocy finansowej państwa, została odbudowana i rozbudowana. W 1947 r. na nowo podjęta została w niej nauka. Służyła uczniom do 1992 r. W 2006 roku została wyburzona.

We wrześniu 2011 r. w miejscu dawnej szkoły odsłonięty został pomnik upamiętniający szkołę oraz wydarzenia z października 1943 r. 

TŁUMACZ JĘZYKA MIGOWEGO W URZĘDZIE GMINY

Osoby niesłyszące przy załatwianiu administracyjnych spraw mogą skorzystać z pomocy tłumacza migowego.

Wystarczy zgłosić chęć skorzystania z tej usługi 3 dni przed planowaną wizytą w Urzędzie Gminy osobiście lub korzystając z pomocy osoby trzeciej dzwoniąc pod numer (15) 8362 075, a także wysyłając faks pod numer (15) 8362 209 oraz e-maila na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

KALENDARZ WYDARZEŃ

Lipiec 2024
P W Ś C Pt S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31

Niniejszy serwis internetowy stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka) o celu ich przechowywania i sposobie zarządzania poniżej.

Jeżeli nie zgadzasz się na taki układ - zmień konfigurację swojej przeglądarki. Czytaj więcej…

Zrozumiałem

Polityka Prywatności określa warunki dotyczące użytkowania serwisu internetowego przez użytkowników końcowych. Korzystając w dowolny sposób z niniejszego serwisu internetowego użytkownik końcowy akceptuje warunki określone w poniższej Polityce Prywatności.

Ochrona danych osobowych

Dane osobowe mogą być przetwarzane wyłącznie na podstawie informacji przekazanych przez użytkownika serwisu internetowego. Przekazanie informacji obejmujących dane osobowe jest dobrowolne. Do informacji tych należą np. imię i nazwisko, adres e-mail lub numer telefonu. Cel wykorzystania danych osobowych jest określony w nagłówku formularza zamieszczonego w serwisie internetowym. Najczęściej jest to subskrypcja wiadomości z serwisu za pomocą poczty e-mail lub krótkich wiadomości tekstowych SMS albo dostęp do wybranych podstron serwisu dla zalogowanych użytkowników. Dane osobowe nie są zbierane automatycznie.

Pliki cookies

Pliki cookies (w dosłownym tłumaczeniu z j. angielskiego: ciasteczka) są to małe pliki tekstowe, przesyłane do urządzenia użytkownika końcowego podczas odwiedzania przez niego serwisu internetowego. Pliki cookies zawierają m.in. adres strony internetowej z której pochodzą, ustawienia dokonane przez użytkownika serwisu dotyczące układu strony, rozmiaru tekstu, kolorów, wersji kontrastowej, dane wpisywane do formularzy oraz wartość, którą jest zazwyczaj automatycznie wygenerowana unikalna liczba. Mechanizm cookies nie pobiera jakichkolwiek danych osobowych ani żadnych informacji poufnych z urządzenia użytkownika końcowego.

Korzystając z serwisu internetowego użytkownik końcowy wyraża zgodę na wykorzystywanie plików cookies.

Użytkownik końcowy ma możliwość korzystania z serwisu internetowego bez wykorzystywania plików cookies, ale oznacza to, że niektóre funkcje serwisu nie będą działać poprawnie. Użytkownik końcowy może samodzielnie i w każdym czasie zmienić ustawienia dotyczące plików cookies, jak również może usunąć pliki cookies korzystając z dostępnych funkcji w przeglądarce internetowej, której używa. W przypadku nie wyrażenia zgody na korzystanie z plików cookies, użytkownik końcowy winien zaznaczyć w ustawieniach przeglądarki opcję odrzucania plików cookies lub sygnalizowania ich przesłania.

Niniejszy serwis internetowy może stosować następujące pliki cookies:

$1a.     pliki uwierzytelniające - wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania użytkownika końcowego w serwisie internetowym oraz do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach serwisu;

$1b.     pliki statystyczne - wykorzystywane do zbierania informacji o sposobie korzystania użytkownika końcowego z serwisu internetowego;

$1c.     pliki funkcjonalne - wykorzystywane do zapamiętania wybranych przez użytkownika końcowego ustawień i personalizację interfejsu użytkownika, np. w zakresie wybranego języka, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej, itp.

W celu zarządzania ustawieniami plików cookies wybierz z listy oficjalnych stron internetowych producentów najczęściej używanych przeglądarek internetowych aplikację, której używasz i postępuj zgodnie z instrukcjami producenta:

Urządzenia mobilne:

Narzędzia i treść z innych firm

Niniejszy serwis internetowy może zawierać przyciski, narzędzia lub treści kierujące do usług innych firm, m.in. Facebook (przycisk „Lubię to”), Google (Google Maps, Google Analitycs, Google Translate), Youtube (filmy), IVONA Software (webreader), Stat24 (statystyki), Payu (płatności elektroniczne). Korzystanie z aplikacji innych firm może powodować przesyłanie informacji do urządzenia użytkownika końcowego przez zewnętrzny podmiot. Informacji na temat wykorzystania plików cookies przez zewnętrzne aplikacje należy szukać w polityce prywatności danego podmiotu.

Prawa autorskie

Zawartość serwisu internetowego (teksty, grafiki, muzyka, filmy) oraz wszystkie jej fragmenty a także mechanizmy i oprogramowanie używane w serwisie internetowym są objęte ochroną, wynikającą z przepisów polskiego i międzynarodowego prawa autorskiego.

Zgodnie z przepisami prawa autorskiego oraz przepisami o ochronie baz danych, użytkownik końcowy otrzymuje niewyłączną, ograniczoną licencję na korzystanie z serwisu wyłącznie w celach prywatnych, bez możliwości samodzielnego pobierania lub zapisywania stron oraz dokonywania ich modyfikacji.

Użytkownik końcowy serwisu internetowego, bez zgody właściciela serwisu nie posiada prawa do odsprzedaży lub wykorzystania w celach komercyjnych serwisu internetowego i jego zawartości.

Właściciel serwisu internetowego udziela ograniczonego, odwoływalnego, niewyłącznego prawa do tworzenia linku do serwisu internetowego, o ile nie przedstawia on właściciela serwisu w sposób fałszywy, mylący i niezgodny z prawdą.

Wykorzystanie niniejszego serwisu internetowego w sposób, który naruszałby w/w warunki albo wszelkie obowiązujące prawa lub przepisy, a także w sposób, który powoduje albo może spowodować uszkodzenie serwisu internetowego, przerwę lub zakłócenia w pracy jest zabronione.